Na porannym spacerze spotkaliśmy Pikusia. Psy nawet trochę
się bawiły, co rzadko im się zdarza. W pewnym momencie Kumpel położył łapę na
grzbiecie kolegi. To był – w jego rozumieniu – element zabawy. Niestety trafił
na psa, który bardzo tego nie lubi. Pikuś zareagował bardzo ostro. Mój psiak
nie bardzo miał wyjście i zaczął się bronić. Bardzo żałuję, że nie miałam
aparatu w ręce – bardzo chętnie bym Wam pokazała ich starcie. Wyglądało
naprawdę groźnie, jakby miały się zaraz pozagryzać. Warczenie, zęby na wierzchu
i w ogóle. Pikuś atakował gardło, ale Kumpel jest sporo większy, więc szybko
powalił przeciwnika, który nadal się bronił. Prawdopodobnie większość osób,
które by to widziało, pomyślałoby, że zaraz z Pikusia zostaną strzępy. Nic
podobnego. Kiedy wreszcie dotarło do niego, że nie ma szans – przestał się
bronić. Kumpel nie pastwił się nad nim, jak to robią niektóre psy (stoją
jeszcze chwilę nad pokonanym i nie pozwalają wstać, czasem trzymają pysk tuż przy
szyi leżącego psa), tylko od razu się odsunął. Pikuś wstał i poszedł do swojej
Pani. Przez kilka minut psy taktownie się omijały, ale później coraz częściej
szły tuż obok siebie. Konflikt zażegnany, nikt nie ma do drugiego pretensji.
Fajnie by było gdybyśmy my – ludzie, też tak potrafili J
Wiecie co? Znacznie lepiej znoszę, kiedy Kumpel przegrywa. W
obu sytuacjach wiedziałam przecież, że nic się nie stanie, ale i tak byłam
znacznie spokojniejsza, kiedy mój pies uciekał, „podgryzany” przez Sonię, niż
kiedy starł się z Pikusiem. Trudno powiedzieć, dlaczego. Jednak jakiś cień
obawy nadal mi widocznie towarzyszy. Więcej zaufania do własnego psa, pani
Natalio ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz