poniedziałek, 20 lipca 2015

mity - pies rodzinny

Niestety funkcjonuje w języku coś takiego jak „pies rodzinny”. Piszę „niestety”, ponieważ określenie te odpowiada potrzebom, czy może raczej oczekiwaniom wielu osób. Kiedy myślimy „pies rodzinny”, widzimy psa niekłopotliwego, grzecznego, przyjaźnie nastawionego do wszystkiego co żyje. Decyzja zapada: chcę psa rodzinnego. Najczęściej wybór pada na labradora lub goldena.
Prawdą jest, że są to psy, które pod pewnymi warunkami, mogą sprostać ludzkim oczekiwaniom. POD PEWNYMI WARUNKAMI, z których niestety rzadko zaprzątamy sobie głowę. Zakładamy przecież, że taki labrador JEST mądry (a więc posłuszny i niekłopotliwy) oraz przyjazny. Skoro więc jest taki sam z siebie, to będzie taki bez względu na wszystko. Tutaj właśnie zaczyna się problem…
Tak jak już pisałam, golden czy labrador ma predyspozycje do tego żeby sprostać ludzkim oczekiwaniom, ale pod pewnymi warunkami.
  1. Są to psy inteligentne, a to oznacza, że szybko się uczą (nie tylko tego, czego byśmy sobie życzyli…). Potrzebują też rozrywki umysłowej. Jeżeli człowiek im takich rozrywek nie zaproponuje, pies zorganizuje je sobie we własnym zakresie. Tyle tylko, że opiekun raczej nie będzie nimi zachwycony.
  2. Nuda, brak ruchu i możliwości swobodnej eksploracji są źródłem frustracji, a stąd o krok tylko do problemów (najczęściej będzie to niszczycielstwo, ale może to być też agresja… najczęściej między 2 samcami)
  3. Są to psy bardzo towarzyskie, co oznacza, że kontakty społeczne stanowią ważną do zaspokojenia potrzebę. Niektóre osobniki naprawdę bardzo źle znoszą długą, codzienną samotność. Nudzą się i tęsknią, więc starają się tak jak potrafią załagodzić nieprzyjemne uczucia – np. przeżuwając buty ukochanego człowieka (pięknie pachną panem + żucie ma działanie uspokajające). To nie jest złośliwość – to próba rozładowania napięcia.
  4. Żaden pies, nawet najbardziej inteligentny, potrzebuje pomocy, jeżeli ma być posłuszny. Psa trzeba NAUCZYĆ czego od niego oczekujemy w sposób DLA NIEGO zrozumiały. Nie wystarczy powiedzieć „zostań”, trzeba psu pokazać, nauczyć co to słowo oznacza, co pies ma zrobić, kiedy usłyszy to słowo. Bez szkolenia będzie trudno…
  5. Tzw. psy rodzinne stały się popularne, powstało duże zapotrzebowanie na szczeniaki – hodowle powstawały jak grzyby po deszczu. Niestety nie wszyscy hodowcy dbali o właściwy dobór psów: łączyli w pary osobniki blisko ze sobą spokrewnione, nie zwracali uwagi na właściwy charakter rodziców itp. itd. Efekt? Coraz więcej osobników cierpi na schorzenia typowe dla danej rasy, coraz więcej psów ma skłonności do np. agresji…
  6. Psy rodzinne uwielbiają dzieci. Zazwyczaj.
  7. Psy, które dopiero w dorosłym życiu zetknęły się z nimi, mogą się ich obawiać.
Dodajmy, że każdy pies ma swoją wytrzymałość. Niedopuszczalne jest pozwalanie dziecku na dokuczanie psu. Nawet rodzinnemu psu mogą kiedyś puścić nerwy. On też czuje!

Jeżeli więc decydujemy się na psa rodzinnego, który ma być posłuszny i łagodny, zadbajmy o:
- wybór odpowiedniej hodowli,
- zabierzmy psa na zajęcia psiego przedszkola (w starannie wybranej szkole, a nie pierwszej z brzegu),
- zapewniajmy mu spacery, podczas których będzie mógł realizować swoje potrzeby (nie tylko fizjologiczne),
- od początku przyzwyczajajmy go do samotności (jeżeli nie wiemy jak to zrobić, poprośmy o pomoc specjalistę: zoopsychologa lub behawiorystę). Nie jest to trudne, jeśli wiemy jak działać. Dużo trudniej będzie pomóc psu, kiedy powstanie problem niszczycielstwa, a jeszcze trudniej, jeżeli problem będzie już dobrze utrwalony przez wielokrotne powtórzenia. Nawet jeżeli pies będzie spokojnie zostawał w domu, nie skazujmy go na ciągłą tęsknotę – po powrocie z pracy ograniczmy dodatkowe wyjścia do niezbędnego minimum. Jeżeli chcemy być cały czas poza domem, to nie decydujmy się na psa.
- zapewniajmy psu rozrywkę umysłową (szkolenie, zabawy oparte na pracy węchowej, a nie na aportowaniu!)

- oczywiści potrzebne będzie jeszcze zadbanie o stały dostęp do wody, właściwa dieta, opieka weterynaryjna.