sobota, 26 lipca 2014

Zaskoczony Kumpel

Ostatnio nasza sąsiadka była bardzo zajęta i poprosiła żebym wyszła kilka razy na spacer z jej 2 sukami.
W piątek wieczorem (pierwszy spacer, o który poprosiła), wyszłam z domu bez Kumpla, który spodziewał się spaceru i poszłam po 2 suki. Kiedy z nimi zeszłam, mój mąż z Kumplem czekali już na nasz przed klatką schodową. Kumpel ucieszył się na mój widok, ale przede wszystkim był okropnie zdziwiony. Jak tylko wyszliśmy poza blokowisko, odpięłam Kumplowi smycz. Tylko jemu. Suczki nadal były na smyczach.
Wiecie co zrobił Kumpel? Przez cały spacer nie oddalał się ode mnie, nie buszowała po krzakach, tak jak zwykle, tylko szedł tuż przy nodze i co chwila trącał nosem smycz.
Dopiero kiedy wracaliśmy do domu, wyczuł coś bardzo ciekawego (pewnie kota) i pobiegł w krzaki. Jedna z suczek stała i patrzyła za nim. Zawołałam ją i wtedy Kumpel wypadł z krzaków i pędem przybiegł do mnie.

Następnego dnia odchodził już od nas, ale jak tylko zawołałam którąś z suk, natychmiast przybiegał J Oczywiście normalnie też przychodzi, kiedy go zawołam, ale zwykle po chwili – kiedy skończy np. wąchać daną kępkę trawy. Tym razem przerywał wszystko i przybiegał jak torpeda.

środa, 23 lipca 2014

co z Babcią

Bardzo dziękuję za Wasze komentarze J
Czytałam je z ogromną przyjemnością. Tym bardziej, że nikt nie zasugerował eutanazji! Byłoby cudownie, gdyby wszyscy ludzie zdawali sobie sprawę, że winę za podobne wypadki zazwyczaj (jeżeli nie zawsze) ponosi człowiek.
Babcia ma się dobrze, dzisiaj moi synowie zostaną u Niej na noc. Bo Babcia, to moja mama. Całą sytuację pozwoliłam sobie przedstawić tak, żeby Babcia w oczach Czytelników była psem. Dlaczego? Dlatego, że większość ludzi znacznie surowiej ocenia psy niż ludzi. Po drugie dlatego, żeby pokazać, że wypadki się zdarzają. Zarówno w kontaktach pies-człowiek, jak i człowiek-człowiek czy pies-pies.
Chciałabym żeby Rodzice brali pod uwagę taką ewentualność, że dziecko doznało uszczerbku na zdrowiu przez przypadek, a nie dlatego, że pies jest dominujący, złośliwy, agresywny, nieprzewidywalny czy nie wiem jaki jeszcze.
Dziękuję, że nie doradziliście uśpienia mojej Mamy J
Napisałam, że świadkowie nie wiedzieli co się dokładnie stało. Tak było. Wszyscy wspólnie się bawili, ale wypadek, to zwykle ułamek sekundy – trudno później powiedzieć co się dokładnie stało. U mnie w rodzinie wszystkie „wypadki”, którym uległy dzieci, wydarzyły się w momencie, kiedy dorosły był w zasięgu ręki. Niestety nie zawsze mamy szansę zareagować… Jedno z dzieci miało szyty palec. Pomagało w rozpakowywaniu zakupów. Potknęło się i upadło. Niestety ze słoikiem w ręce. Mama była 2 kroki od chłopca. Inny przykład, to wybite 2 jedynki. Na placu zabaw, chłopiec zauważył nadchodzącą koleżankę. Bardzo się ucieszył i ze szczęścia aż podskoczył. Niestety stał na szczycie ślizgawki – przewrócił się i wybił sobie 2 jedynki. Mama stała przy samej ślizgawce. Wszystko niestety stało się zbyt szybko żeby miała szansę złapać syna przed upadkiem. Znam też dziewczynę, która jako dziecko ukruszyła sobie jedynkę przeprowadzając rower przez ulicę. Na krawężniku rower podskoczył i dzwonek uderzył w ząb, który się ukruszył. Cóż, wypadki się zdarzają.
Inną sprawą jest, że zdarzają się dorośli, którzy pozwalają dzieciom na dokuczanie psu. To prawda, że pies z wiekiem staje się bardziej drażliwy. Podobnie zresztą, jak większość ludzi…
Zgadzam się w pełni z tym, co przeczytałam w Waszych komentarzach: trzeba brać odpowiedzialność za psa i mieć na uwadze i stan psychofizyczny. Wziąć poprawkę na to, że pies może któregoś dnia czuć się gorzej niż zwykle i potrzebować spokoju.

Raz jeszcze bardzo dziękuję za komentarze J

środa, 16 lipca 2014

uśpić Babcię???

Dzisiaj zostawiłam moich synków pod opieką mojej siostry. Bawili się w ogrodzie. Byli tam też jej synek i Malina (roboczo nazywana Babcią).
Dzieciaki bawiły się z Babcią. Było miło i wesoło. Babcia nigdy nie wykazywała agresji w stosunku do dzieci. Mimo że nie jest już bardzo młoda, chętnie dotrzymywała dzieciom towarzystwa w trakcie spacerów, bawiła się z nimi piłeczką. Bieganie za rowerami sprawiało problem, ale póki rowerki były małe – dawała z siebie wszystko. Teraz kiedy jeździmy na rowerach – zostaje w domu (podobnie zresztą jak Kumpel). Babcia zawsze lubiła dzieci. Nie tylko moje. Chętnie bawiła się też z koleżankami i kolegami moich dzieci.
Aż tu nagle taka historia…
Super zabawa. Najpierw piłką, później coś jakby zapasy. Później znowu piłeczką i nagle… Nie wiadomo właściwie dlaczego… Babcia skoczyła na jedno z dzieci (świadkowie zdarzenia nie potrafią powiedzieć co się dokładnie stało). Moje młodsze dziecko (4 lata) płacze okropnie. Stoi całe zalane krwią. Rana jest w okolicach czubka głowy, krew trudno zatrzymać. Natychmiastowa akcja ratunkowa, popłoch wszystkich zgromadzonych.
A Babcia? Też wyglądała na przestraszoną.
I co tu zrobić z Babcią? Czy można jej jeszcze zaufać i pozwolić na zabawę z dziećmi?
Odizolować? Oddać do domu bez dzieci? Uśpić?
Babcia nie jest moja, więc nie mam głosu decydującego. Rodzinnie zdecydowaliśmy, że trzeba dać sobie chwilkę czasu i dokładnie sprawę przemyśleć.
Co byście zrobili?
Pozdrawiam

P.S. Lekarz stwierdził, że została uszkodzona tylko skóra na głowie dziecka, czaszka jest w porządku. Mój synek jest troszkę wystraszony, ale na szczęście nic poważnego się nie stało.

sobota, 12 lipca 2014

uruchomić psa

Od jakiegoś czasu Kumpel daje się podpuszczać. Jeżeli jakiś pies pokazuje mu zęby albo szczeka, Kumpel też szczeka i czasem sprawia wrażenie, że chętnie pokazałby temu drugiemu kto tu jest silniejszy.

Raz się zdarzyło, że był bez smyczy, kiedy pies z okolicy zaczął na niego szczekać. Kumpel podbiegł do niego i wyglądało, jakby miał go rozszarpać. Oczywiście było to tylko udawanie. Nic się nie stało – było tylko trochę krzyku (psiego) i kotłowaniny.
Wczoraj spotkaliśmy owczarka niemieckiego bez smyczy (ja swojego zapięłam). Pani zachęcała swojego psa do kontaktu z Kumplem. Jej pies był bardzo nieufny, wyglądał jakby trochę się bał. Psy się obwąchały, ale tamten w pewnym momencie lekko warknął i odsunął się. Kumpel stał i przyjaźnie machał ogonem. Pani tamtego psa chyba się trochę przestraszyła, bo złapała swojego psa za obrożę, objęła rękami i zaczęła tłumaczyć, że nie ma się czego bać. Wtedy jej pies zaczął warczeć.
Dlaczego? Bo poczuł się unieruchomiony – Pani odebrała mu możliwość ucieczki, zdystansowania się od potencjalnego zagrożenia jakim był Kumpel.

Dzisiaj dla odmiany spotkaliśmy na osiedlu labradora. Oba psy były na smyczach. Tamten pies był ostrożny, na sztywnych nogach. Nie wróżyło to nic dobrego. Jego Pani podeszła do nas mówiąc do swojego „nie bój się, zobacz jaki miły piesek, przywitaj się” itp. Psy obwąchały się. Kumpel przyjaźnie, tamten nadal sztywny. Po chwili tamten chciał odejść, Jego Pani nie koniecznie. No i tutaj zachowałam się jak żółtodziób. Widziałam, że tamten pies ma dosyć kontaktu. Poza tym, byłam umówiona z 2 psami w parku na wspólny spacer, więc pociągnęłam lekko smycz… Błąd. W tym momencie Kumpel zaczął szczekać.
Co powinnam była zrobić? Radośnie zawołać mojego psa i zachęcić żeby do mnie podszedł.

W trakcie szkolenia często mówię, że trzeba czasem „włączyć psa” – tzn. przysunąć pod nos smakołyk, żeby go zainteresować, przypomnieć o tym, że teraz pracujemy i można zarobić nagrodę. Wtedy uruchamiamy psa „na plus”.

Napięta smycz też często uruchamia psa. Tyle, że na zachowania odstraszające potencjalnego napastnika… A później dziwimy się, że nasz pies szczeka, czasem boimy się, że robi się agresywny. Często wystarczy poluzować smycz… a kiedy obcy pies nas minie (a nasz zachowa spokój), dać smakołyk.


Macie podobne doświadczenia / obserwacje?

piątek, 4 lipca 2014

Rower i pies - luzem czy na smyczy?

Jeżeli już zdecydujemy, że pies ma nam towarzyszyć w przejażdżkach rowerowych, pojawia się pytanie: powinniśmy mieć go na smyczy, czy puścić luzem?
Jak to zwykle bywa, nie ma jednej dobrej odpowiedzi.

Pamiętajmy, że przepisy obligują nas do prowadzenia psa w kagańcu lub na smyczy. Jeżeli decydujemy się na kaganiec, to KONIECZNIE wybieramy model umożliwiający psu jak najszersze otwarcie pyska. Nylonowe kagańce odpadają – ograniczają wymianę powietrza (nawet kiedy pies może otworzyć pysk, powietrze dostaje się tylko od przodu, boki pozostają osłonięte).

Gorąco odradzam zabieranie ze sobą psa, jeżeli planujemy poruszać się po ścieżkach rowerowych prowadzących wzdłuż ulicy. Pies może zauważyć coś ciekawego i wybiec wprost pod koła, albo – w mniej drastycznym przypadku – wejść pod koła rowerzysty jadącego na wprost nas. Nieszczęście i nieprzyjemne rozmowy gotowe…

Jeżeli planujemy jeździć w lesie lub w parku, obie wersje (luzem i na smyczy) są możliwe, ale każda z nich ma swoje mocne i słabe strony.

Jeżeli pies biegnie na smyczy:
- nie zginie nam gdzieś po drodze – cały czas mamy go na oku,
- musimy mieć świadomość, że może to być dla naszego psa dosyć stresujące przeżycie (wyobraźmy sobie, że ktoś przypnie nas do bieżni i każe biec. Nie możemy zejść, nawet kiedy jesteśmy już bardzo zmęczeni. Ponadto nie mamy żadnej kontroli nad prędkością (zmieniającą się, co dodatkowo utrudnia naszą sytuację). Nie mamy też pojęcia jak długo będziemy musieli biec. Dosyć przerażająca wizja, prawda?),
- jeżeli pies biegnie w okolicach tylnego koła - konieczna jest natychmiastowa przerwa!
- jeżeli mamy psa dużego lub średniego, musimy mieć świadomość, że kiedy nagle pociągnie – prawdopodobnie nas przewróci. Trudno określić jakie będą tego konsekwencje, ale niestety, mogą być bardzo poważne,
- przejażdżka nie może zastąpić spaceru. Biegnąc przy rowerze pies nie ma szans na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Nie ma też szans na swobodną eksplorację (wąchanie), ani na spotkania towarzyskie z innymi psami. Tak więc, podstawowe zalety spaceru odpadają.
- przed przejażdżką konieczny jest chociaż 10-15 minutowy spacer na załatwienie potrzeb fizjologicznych. (Pamiętasz bieżnię, z której nie wolno Ci zejść? Jeżeli czujesz, że bardzo potrzebujesz iść do toalety, trening – i tak już stresujący – staje się torturą!)


Jeżeli pies biegnie luzem:
- może gdzieś odbiec i zająć się wąchaniem. Jeżeli nie zauważymy tego i pojedziemy dalej – pies może mieć kłopot ze znalezieniem nas.
- jeżeli pies rezygnuje z oddalania się od roweru i biegnie w okolicach tylnego koła – konieczna jest natychmiastowa przerwa!
- ma możliwość odbiegnięcia gdzieś w krzaki i zrobienia sobie chwili przerwy. Oznacza to, że przejażdżka może pełnić rolę spaceru. Tyle tylko, że pies odbywa dodatkową trasę, a więc będzie potrzebował częstszych przerw.

Bez względu na to, czy pies ma biec luzem, czy na smyczy, pamiętajmy o robieniu jak najczęstszych przerw na odpoczynek dla psa (nie dla nas) i o podawaniu mu wody!