Od jakiegoś czasu Kumpel daje się podpuszczać. Jeżeli jakiś
pies pokazuje mu zęby albo szczeka, Kumpel też szczeka i czasem sprawia
wrażenie, że chętnie pokazałby temu drugiemu kto tu jest silniejszy.
Raz się zdarzyło, że był bez smyczy, kiedy pies z okolicy
zaczął na niego szczekać. Kumpel podbiegł do niego i wyglądało, jakby miał go
rozszarpać. Oczywiście było to tylko udawanie. Nic się nie stało – było tylko
trochę krzyku (psiego) i kotłowaniny.
Wczoraj spotkaliśmy owczarka niemieckiego bez smyczy (ja
swojego zapięłam). Pani zachęcała swojego psa do kontaktu z Kumplem. Jej pies
był bardzo nieufny, wyglądał jakby trochę się bał. Psy się obwąchały, ale
tamten w pewnym momencie lekko warknął i odsunął się. Kumpel stał i przyjaźnie
machał ogonem. Pani tamtego psa chyba się trochę przestraszyła, bo złapała
swojego psa za obrożę, objęła rękami i zaczęła tłumaczyć, że nie ma się czego
bać. Wtedy jej pies zaczął warczeć.
Dlaczego? Bo poczuł się unieruchomiony – Pani odebrała mu
możliwość ucieczki, zdystansowania się od potencjalnego zagrożenia jakim był
Kumpel.
Dzisiaj dla odmiany spotkaliśmy na osiedlu labradora. Oba
psy były na smyczach. Tamten pies był ostrożny, na sztywnych nogach. Nie
wróżyło to nic dobrego. Jego Pani podeszła do nas mówiąc do swojego „nie bój
się, zobacz jaki miły piesek, przywitaj się” itp. Psy obwąchały się. Kumpel
przyjaźnie, tamten nadal sztywny. Po chwili tamten chciał odejść, Jego Pani nie
koniecznie. No i tutaj zachowałam się jak żółtodziób. Widziałam, że tamten pies
ma dosyć kontaktu. Poza tym, byłam umówiona z 2 psami w parku na wspólny spacer,
więc pociągnęłam lekko smycz… Błąd. W tym momencie Kumpel zaczął szczekać.
Co powinnam była zrobić? Radośnie zawołać mojego psa i
zachęcić żeby do mnie podszedł.
W trakcie szkolenia często mówię, że trzeba czasem „włączyć
psa” – tzn. przysunąć pod nos smakołyk, żeby go zainteresować, przypomnieć o
tym, że teraz pracujemy i można zarobić nagrodę. Wtedy uruchamiamy psa „na plus”.
Napięta smycz też często uruchamia psa. Tyle, że na
zachowania odstraszające potencjalnego napastnika… A później dziwimy się, że
nasz pies szczeka, czasem boimy się, że robi się agresywny. Często wystarczy
poluzować smycz… a kiedy obcy pies nas minie (a nasz zachowa spokój), dać
smakołyk.
Macie podobne doświadczenia / obserwacje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz