Jesteś myśliwym. Uwielbiasz polowania. Z niecierpliwością
czekasz na każdą kolejną sobotę. W końcu nadchodzi ten upragniony dzień.
Wstajesz o świcie. Jesz śniadanie (z podniecenia niewiele możesz przełknąć),
zakładasz swój piękny strój, zabierasz cały sprzęt (kilka razy sprawdzasz czy o
niczym nie zapomniałeś), wychodzisz z domu i czekasz. Po pięciu minutach
podjeżdża samochód. Wsiadasz. Znajomi już są. Wszyscy wyglądają równie dobrze
jak Ty. Stanowicie piękny widok: myśliwi, bohaterowie, zdobywcy trofeów. Po
drodze do lasu śmiejecie się, żartujecie, opowiadacie sobie o największych
zdobyczach, najciekawszych przygodach, zabawnych wydarzeniach.
Jest cudowna atmosfera. Wszyscy są weseli, szczęśliwi,
podnieceni.
W wyśmienitym nastroju docieracie do lasu. Czekają tam już
na Was inni myśliwi, równie uśmiechnięci jak Wy. Kolejno wchodzicie do małej
chatki, gdzie najstarszy z myśliwych wręcza Wam strzelbę. Jak zawsze (na
rozgrzewkę) strzelacie do ogromnej tarczy. Zawsze Cię to zastanawiało: co to za
rozgrzewka? Przecież do tarczy tej wielkości nie da się nie trafić. Po oddaniu
3 strzałów, mistrz gratuluje Ci i wchodzisz drzwiami po lewej stronie, gdzie
czekają na Ciebie koledzy, którzy się już rozgrzali.
Idziecie do ambony. Las o świcie jest piękny: spokojny,
rozśpiewany, powietrze świeże i rześkie. I ta nasycona, cudowna zieleń. Widać
już ambonę. Wspinacie się po drabince, jesteście na miejscu. Nareszcie!
Nareszcie! Nareszcie! Zajmujecie pozycje, przygotowujecie się. Pełne napięcia
oczekiwania. Kto dzisiaj trafi? Kto zwycięży? Kto stanie się bohaterem
dzisiejszego dnia?
Słychać strzał. To Mistrz polowania oznajmia początek
starcia. Widzisz pięknego, wielkiego dzika, który nagle wypada z zarośli i
pędzi przez polanę. Oddajesz strzał, słyszysz strzały kolegów. Zwierzę biegnie
dalej. Oddajesz kolejny strzał. Niestety nikt jeszcze nie trafił. Och nie, dzik
zaraz zniknie w krzakach. Szybko, szybko! Mierzysz, ale zwierz pada jeszcze
przed Twoim strzałem. Tym razem to nie Ty będziesz zwycięzcą. Nie szkodzi. I
tak było wspaniale. Rozglądasz się. Okazuje się, że trafił jeden z Twoich
najlepszych kolegów. Idziesz i gratulujesz mu. Patrzysz na jego rozradowaną
twarz, trochę zazdrościsz i masz nadzieję, że następnym razem to Tobie się
poszczęści.
Zabawa była przednia. Teraz jeszcze opowieści przy ognisku,
pyszna wspólna kolacja, oblewanie zdrowia kolegi – bohatera.
Jak to? Już? Pora już wracać? Dobrze, że za tydzień znowu
będzie sobota.
Tydzień dłuży Ci się niemiłosiernie. Każdy dzień ciągnie się
w nieskończoność.
Jakby 5 lat już upłynęło, a to dopiero czwartek… Wszystko
już gotowe, czeka na ten wielki dzień. W końcu jest piątkowy wieczór.
Rozemocjonowany, kładziesz się spać.
Wstajesz w sobotę o świcie i znów czujesz ten dreszczyk
emocji, którego nie zastąpi nic na świecie. Tym razem to ja trafię – obiecujesz
sobie. Zwyciężę, będę bohaterem dnia.
Wychodzisz z domu, nadjeżdżają koledzy. Rozmawiacie o
poprzednim polowaniu. Zastanawiacie się jaki to zwierz dzisiaj wyskoczy z
krzaków na polanę.
Jesteście na miejscu. Kolejno wchodzicie do chatki na
rozgrzewkę. Pierwszy strzał, drugi i trzeci. O! Ostatni strzał jest zielony.
Chyba dostałeś jakiś dziwny nabój. Mistrz podchodzi do Ciebie i mówi, że to
Twój wielki dzień. Masz wrażenie jakbyś już wygrał. Widocznie miałeś szczęście.
Mistrz idzie z Tobą, ale prowadzi Cię tym razem do drzwi po prawej stronie.
Wchodzicie do jakiegoś pomieszczenia, w którym jeszcze nigdy nie byłeś. Mistrz
zakłada na Ciebie jakieś ubranie. To kożuch? Przecież będzie Ci za ciepło. „To
kolory maskujące – tłumaczy mistrz – dzisiaj polowanie odbędziesz na ziemi, a
nie w ambonie”. Mam strzelać z ziemi? Myślisz. To może być trochę
niebezpieczne, ale z drugiej strony… Może tak będzie łatwiej trafić? Rogi? Po
co mi rogi? „Żebyś wyglądał jak prawdziwy jeleń. To dla niepoznaki” – wyjaśnia mistrz
i prowadzi Cię do wyjścia. Idziecie przez las w kierunku polanki. Po drodze
dostajesz coś do wypicia. Dobre. „Dodaje siły – mówi Mistrz – teraz będziesz
szybki jak prawdziwy jeleń”. Faktycznie czujesz, jak sił Ci przybywa. Już się
nie martwisz. Teraz wszystko już będzie dobrze. Dochodzicie do polanki. Zaraz!
Moja strzelba – wołasz – gdzie moja strzelba? Została w chatce do rozgrzewki. „Spokojnie,
nie będzie Ci dzisiaj potrzebna”. Jak to? To jak mam strzelać? „Dzisiaj nie
będziesz strzelać. Poczekaj tutaj. Kiedy usłyszysz pierwszy strzał, biegniesz
do mnie, rozumiesz?” Nie! Nie rozumiem! O co tutaj chodzi? Ale Mistrza już nie
ma, odszedł. Ty stoisz jak zamurowany. Co się tutaj dzieje?! To Ty masz
przebiec przez polanę? Przecież Twoi koledzy będą strzelać. To NIESPRAWIEDLIWE!
Masz rodzinę, dzieci! Dlaczego JA? Nic z tego, nie ruszysz się stąd, nie
wyjdziesz na polanę. Niech sobie polują na kogoś innego. Nigdzie nie idziesz.
Przecież do tej pory to Ty byłeś wielkim myśliwym! Chcesz iść na ambonę. Nagle
słyszysz strzał. Za tobą rozlega się szczekanie. Pędzi w twoim kierunku gromada
psów. „Uciekaj! – słyszysz - są głodne! Rozszarpią cię! Uciekając, masz szansę!”
Rzucasz się do ucieczki. Pędzisz ile tylko masz sił, byle szybciej, byle jak
najdalej od psów! Przedzierasz się przez krzaki, wypadasz na polanę. Nie
zatrzymujesz się, pędzisz dalej. Nagle słyszysz strzał. Nie strzelać! To ja! Krzyczysz,
ale nikt Cię nie słyszy. Padają kolejne strzały. Po przeciwnej stronie polany,
w krzakach, widzisz mistrza. Uda Ci się! Byle zdążyć do niego, do krzaków.
Pędzisz jak oszalały. Słyszysz kolejne strzały. Jeden trafia Cię w ramię. Na
szczęście adrenalina robi swoje – nie czujesz bólu i gnasz przed siebie. Kolejny
strzał zwala Cię z nóg. Jak to? Więc to już koniec? Przegrałeś? A co z Twoimi
dziećmi? Co z resztą Twojego życia? To nie może być prawda…
Słyszysz krzyki, wiwaty, śmiechy. Ktoś wygrał. Ktoś został
bohaterem dzisiejszego polowania.
Będzie radość, opowieści przy ognisku. Zapłaciłeś za tą
przyjemność kolegów życiem.
Dlaczego Ty?
A dlaczego jeleń, sarna, zając czy dzik?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz