środa, 12 lutego 2014

na łatwiznę

Wybaczcie, ale dzisiaj nie mam siły pisać, a wiem, że jutro nie znajdę na to czasu...
Tak więc dzisiaj wkleję artykuł, który znalazłam kilka dni temu:

Z perspektywy czterech łap i dwóch nóg - dziwny Maro i skutki uboczne kary

Aneta Awtoniuk

24-12-2011

Mój Pies: 1/2012 (244)

strona: 38

Frodo: Poznałem dziś Maro. Przyjechał, kiedy akurat szaleliśmy z Anecią w śniegu, i – zanim się zorientowałem – bawił się z nami. Przestał, gdy tylko pojawił się jego opiekun – nagle zatrzymał się przed największą zaspą i nie chciał wskoczyć. Nie do uwierzenia, że się powstrzymał!

Dziwny Maro
Frodo: Poznałem dziś Maro. Przyjechał, kiedy akurat szaleliśmy z Anecią w śniegu, i – zanim się zorientowałem – bawił się z nami. Przestał, gdy tylko pojawił się jego opiekun – nagle zatrzymał się przed największą zaspą i nie chciał wskoczyć. Nie do uwierzenia, że się powstrzymał! Jeśli chodzi o mnie, to żeby nawet Anecia mnie wołała, to i tak najpierw bym wskoczył w śnieg, a dopiero potem do niej poleciał. A ten jak latarnia! Potem się napiął, aż mu skóra trzeszczała. Wbił wzrok w swojego dwunożnego i stwardniał jak kamień. Aż powietrze drżało wokół niego od tego spięcia. I zapach mu się zmienił na jakiś taki nieprzyjemny. O co chodzi?! Zacząłem go zaczepiać, żeby znów skakać w zaspy, ale nic z tego. Stał jak pomnik. Widziałem wiele pomników, można było nawet na nie nasikać, a one nic! Maro tak samo na nic nie reagował. Dziwne to było. Pomyślałem, że Maro chyba się boi. Ale bać się swojego pana? To jeszcze dziwniejsze. 
Frodo Awtoniuk – owczarek niemiecki, terapeuta, demodog w szkole dla psów Azorres
 
 
Skutki uboczne kary
Aneta: Maro naprawdę bał się właściciela. A dokładniej – pilota, którego ten trzymał w dłoni. Służył on do wymierzania psu kary za odchodzenie od nogi w trakcie spaceru czy za szczekanie. Maro skojarzył, że gdy pan sięga po pudełko, jego spotyka ból. Był więc normalnym, wesołym psem tylko wtedy, gdy jego właściciel miał puste dłonie albo gdy był daleko. Zawsze, gdy się zbliżał, Maro się spinał i czekał na atak bólu, bo nosił obrożę elektryczną. Właścicielom na skraju załamania nerwowego spowodowanego nieposłuszeństwem psa takie urządzenie wydaje się cudem – obiecuje szybkie rozwiązanie problemów! A tymczasem… 
Pobudzony pies ma kłopoty z koncentracją, dlatego Maro nie równał przy nodze na spacerze, bo wokół było dużo podniecających zapachów. Neuroprzekaźniki aktywne w mózgu w chwili silnego pobudzenia, takie jak dopamina, nie pomagają w uczeniu się nowych zachowań. Pobudzenie powodują także hormony stresu obecne we krwi – kortyzol i noradrenalina. Jeśli więc pies się boi, nie jest w stanie się niczego nauczyć (jak wtedy, gdy jest podekscytowany). Maro tak się właśnie zachowywał – bał się elektrycznego bodźca z obroży, więc gdy tylko właściciel mu ją nakładał, jego mózg zaczynał reagować stresem, co uwalniało hormony pobudzenia do krwi. Kara jest ściśle powiązana ze strachem, bo w jej wyniku zaczynają w organizmie działać te same substancje chemiczne, co w wypadku silnego stresu. 
Maro pobudzał się coraz bardziej i coraz trudniej było mu zapanować m.in. nad nadmiernym szczekaniem. To tak, jakbyś gotował wodę w czajniku bez otworu – jeśli para nie znajdzie ujścia, rozsadzi naczynie. Maro szczekał, aby rozładować napięcie. Ale za to znów spotykała go kara, która dodatkowo go pobudzała ze względu na silniejsze działanie współczulnego układu nerwowego! Zaklęty krąg. Maro zwyczajnie nie miał szans zachowywać się poprawnie, nie mógł też się niczego nauczyć. Według naukowców po 20 minutach od wystąpienia reakcji stresowej poziom kortyzolu w ciele psa spada zaledwie o 50 proc. Zatem po wysłaniu jednego bodźca obrożą elektryczną przez kolejne 20 minut jest on dużo silniej pobudzony niż normalnie i dużo częściej zdarza mu się wpadka ze złym zachowaniem. I wtedy bach! – kolejna kara obrożą. W krótkim czasie mamy maksymalnie zestresowanego psa. Stąd już tylko krok do agresji reaktywnej. Zwierzę sfrustrowane, z obniżonym progiem reakcji, nie ostrzega, tylko gryzie wielokrotnie i to każdego, kto znajdzie się w zasięgu zębów – a najczęściej jest to właściciel. Najsmutniejsze, że pies zaczyna się bać własnego człowieka i unika go. Dlatego zanim uznasz, że ukaranie jest szybkim sposobem poprawy zachowania nieposłusznego psa, skonsultuj się z behawiorystą (dla psa) lub farmaceutą (dla siebie)!
Aneta Awtoniuk – behawiorystka, terapeutka zachowań psów, instruktorka szkolenia psów, szkoła dla psów Azorres, www.azorres.pl

2 komentarze:

  1. Nie pochwalam używania OE jako przyrządu szkoleniowego do nauki podstawowych komend, jak siad, noga, waruj. Jednak uważam, że w pewnych sytuacjach jest niezastąpiona i bezwzględne krytykowanie OE jest pewnego rodzaju ignorancją, szczególnie w ustach szkoleniowca. Głównym problemem, który może zostać rozwiązany jedynie za pomocą tego przyrządu jest pogoń za zwierzyną/kotem/samochodem. Jest to sytuacja zagrażająca życiu psa, także użycie OE wydaje się być zdecydowanie mniejszym złem... Kolejną sytuacją jest zbieractwo i nauka psa niepodnoszenia jedzenia na spacerach (jeden z moich psów w ten sposób zakończył swój krótki, 2-letni żywot, pies zjadł zatrutą kiełbasę, którą najprawdopodobniej ktoś podrzucił przez płot). Także przed bezwarunkową krytyką jakże przydatnego i nie wiadomo z jakiego powodu tak oczernianego przedmiotu należy rozważyć wszelkie za i przeciw. Może się okazać, że OE uratuje życie naszemu psu! A prąd uzyskany z jednej bateryjki nie może zrobić żadnej krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, że to napisze ale Droga Lulu sama się podłącz do prądu! Czy swoje dziecko też byś podłączyła za każdym razem jakby nie słuchało? Przecież to chodzi o naukę i bezpieczeństwo dziecka.

    OdpowiedzUsuń