poniedziałek, 10 lutego 2014

przywołanie - na co jeszcze warto zwrócić uwagę


  1. Kiedy rano spieszymy się do pracy, zależy nam często (niektórym z nas), żeby pies jak najszybciej zrobił swoje. Wtedy mamy tendencję do spaceru w stylu „szybkie siku i do domu”. Taki super krótki spacer to kiepski pomysł (pisałam o tym wiele razy), ale czasem nie ma wyjścia. Jeżeli ktoś zaczyna pracę o 6 rano, to trudno żeby wstawał o 4 żeby iść rano na godzinny spacer z psem… Jeśli więc nie ma wyjścia i pierwszy spacer musi być ekspresowy, należy koniecznie pamiętać żeby nie kończyć go natychmiast po tym, jak pies zrobi to, czego oczekujemy. Jeżeli tak właśnie będziemy postępować, pies może to zauważyć. Wtedy zrobi wszystko co się da, żeby przedłużyć spacer. Tzn. będzie wstrzymywał swoje potrzeby tak długo, jak tylko da radę. Jest to kiepskie rozwiązanie, bo: pies się męczy (zupełnie niepotrzebnie), a człowieka szlag trafia, bo strasznie mu się spieszy, a ten drań (pies) jest złośliwy (!) Rada na to jest bardzo prosta i wymagająca 3 minut, które naprawdę rzadko kiedy nas zbawią. Otóż, jak już pies zrobi co trzeba, zostajemy z nim na dworze jeszcze 3 minuty. To wystarczy żeby pies nie połączył załatwienia potrzeb z natychmiastowym powrotem do domu. Dzięki temu on się nie męczy, my się nie wściekamy i oszczędzamy czas! Bo często psy potrafią się wstrzymywać naprawdę długo…
  2. Żeby przywołanie było skuteczne, nie może kończyć się każdorazowo przypięciem smyczy, a tym bardziej powrotem do domu. Jeżeli wołamy psa tylko na koniec spaceru, to nic dziwnego, że psiak nie ma ochoty wracać. Dobrze wie, czym się to skończy. Rozsądniej jest więc przedłużyć spacer, nie wracając na zawołanie. Logiczne, prawda? Warto więc na spacerze przywoływać psa po to żeby: go pochwalić i pogłaskać / czasem pochwalić i dać smakołyk / chwilę z nim popracować ćwicząc komendy i nagradzając – pochwałą i/lub smakołykiem. Wtedy pies będzie chętnie przychodził, bo przywołanie będzie oznaczało nagrodę, a nie karę (smycz/koniec spaceru). Nagradzamy przynajmniej 4 przywołania na 5.
  3. Jeżeli na poważnie zabieramy się za naukę przywołania mamy czasem tendencje do przywoływania psa co chwileczkę, co momencik. Nie jest to szczęśliwy pomysł. Nas też by drażniło gdyby ktoś co moment przeszkadzał nam w czytaniu ciekawej książki. Nawet gdyby to była ukochana osoba, która co 2-3 minuty proponuje nam coś miłego: kanapkę, ciastko, kawę. Super, że o nas pomyślała, ale teraz chcemy czytać i nie mamy ochoty co chwilę przerywać lektury. Jest to irytujące. Dla psa też! Dlatego warto wybierać właściwy moment (kiedy pies nie jest akurat bardzo zajęty – oczywiście czasem trzeba ćwiczyć przywołanie też w trudnych sytuacjach, ale ćwiczymy nie tylko w takich). Warto też znać umiar i nie przywoływać psa co 2 minuty.
_______________________________________________
www.szkolabaron.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz