sobota, 7 grudnia 2013

fuszerka?

Obiecałam Wam smutną historię z życia wziętą.
Kilka lat temu poznałam rewelacyjną łódzką psią masażystkę. Wiele psów, o których lekarze weterynarii mówili, że już nic się zrobić nie da – pies nie będzie nigdy już chodził, postawiła na nogi.
Do tejże masażystki, nazwijmy ją Agnieszką (dzisiaj mieszka już poza granicami naszego kraju), zwróciła się kiedyś pewna placówka, proponując żeby poprowadziła u nich kurs masażu. Agnieszka chętnie dzieliła się swoją wiedzą i umiejętnościami, więc pomysł jej się spodobał. Zapytała jak organizatorzy sobie to wyobrażają, bo żeby wszystkiego nauczyć, kurs musiałby być dosyć długi, a grupa niewielka, żeby mogła każdemu dokładnie pokazać każdy ruch i sprawdzić, czy dobrze go wykonuje. Poza tym, trudno przewidzieć ile spotkań będzie potrzebnych, bo wiadomo: niektórzy są bardziej manualni i w lot wszystko chwytają, inni potrzebują na to samo znacznie więcej czasu. Agnieszka, wiedząc, że masażem da się pomóc, ale można też zaszkodzić, naciskała, żeby postawić na jakość kursu. Niestety organizatorzy nie chcieli zgodzić się na jej warunki. Ponoć w pewnym momencie powiedzieli prosto z mostu, że chodzi im przede wszystkim o zarabianie pieniędzy na kursie…
Agnieszka zrezygnowała z prowadzenia kursu. Organizator poradził sobie, zatrudniając ludzkiego masażystę, podobno niemalże bez doświadczenia. Tak więc kursy odbywają się. Ich jakość niestety, obawiam się, że jest wątpliwa. Najgorsze jest to, że osoby kończące ten kurs, są przekonane, że zostały dobrze przygotowane do pracy w charakterze psiego masażysty…
Nie znam się na tym, więc nie będę wyrokować i twierdzić, że jest to absolutna fuszerka. Mogę się jedynie opierać na zdaniu Agnieszki, która początkowo masowała ludzi, a następnie sama opracowała zmiany i przystosowała masaż na potrzeby czworonogów. Nie umiem ocenić jak duże są różnice, mam nadzieję, że niezbyt duże. Szkoda tylko, że na kursie jakość nauczania nie jest najważniejsza…

Tak więc, jeśli szukacie masażysty dla swojego psa, pamiętajcie żeby zapytać od jak dawna ktoś pracuje w zawodzie i poproście o namiary do poprzednich Klientów. Zachęcam też, żeby po zakończonej terapii zostawić swój telefon lub adres mailowy, żeby kolejni zainteresowani mieli od kogo dowiedzieć się, czy warto do danego masażysty się udać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz