Obiecałam Wam smutną historię z życia wziętą.
Kilka lat temu poznałam rewelacyjną łódzką psią masażystkę. Wiele
psów, o których lekarze weterynarii mówili, że już nic się zrobić nie da – pies
nie będzie nigdy już chodził, postawiła na nogi.
Do tejże masażystki, nazwijmy ją Agnieszką (dzisiaj mieszka
już poza granicami naszego kraju), zwróciła się kiedyś pewna placówka,
proponując żeby poprowadziła u nich kurs masażu. Agnieszka chętnie dzieliła się
swoją wiedzą i umiejętnościami, więc pomysł jej się spodobał. Zapytała jak
organizatorzy sobie to wyobrażają, bo żeby wszystkiego nauczyć, kurs musiałby
być dosyć długi, a grupa niewielka, żeby mogła każdemu dokładnie pokazać każdy
ruch i sprawdzić, czy dobrze go wykonuje. Poza tym, trudno przewidzieć ile
spotkań będzie potrzebnych, bo wiadomo: niektórzy są bardziej manualni i w lot
wszystko chwytają, inni potrzebują na to samo znacznie więcej czasu. Agnieszka,
wiedząc, że masażem da się pomóc, ale można też zaszkodzić, naciskała, żeby
postawić na jakość kursu. Niestety organizatorzy nie chcieli zgodzić się na jej
warunki. Ponoć w pewnym momencie powiedzieli prosto z mostu, że chodzi im
przede wszystkim o zarabianie pieniędzy na kursie…
Agnieszka zrezygnowała z prowadzenia kursu. Organizator
poradził sobie, zatrudniając ludzkiego masażystę, podobno niemalże bez
doświadczenia. Tak więc kursy odbywają się. Ich jakość niestety, obawiam się,
że jest wątpliwa. Najgorsze jest to, że osoby kończące ten kurs, są przekonane,
że zostały dobrze przygotowane do pracy w charakterze psiego masażysty…
Nie znam się na tym, więc nie będę wyrokować i twierdzić, że
jest to absolutna fuszerka. Mogę się jedynie opierać na zdaniu Agnieszki, która
początkowo masowała ludzi, a następnie sama opracowała zmiany i przystosowała
masaż na potrzeby czworonogów. Nie umiem ocenić jak duże są różnice, mam
nadzieję, że niezbyt duże. Szkoda tylko, że na kursie jakość nauczania nie jest
najważniejsza…
Tak więc, jeśli szukacie masażysty dla swojego psa,
pamiętajcie żeby zapytać od jak dawna ktoś pracuje w zawodzie i poproście o
namiary do poprzednich Klientów. Zachęcam też, żeby po zakończonej terapii
zostawić swój telefon lub adres mailowy, żeby kolejni zainteresowani mieli od
kogo dowiedzieć się, czy warto do danego masażysty się udać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz