Wczoraj musiałam pojechać do siostry, a prosto od niej na
masaż z Kumplem. Nie było czasu na jechanie po spotkaniu po psa, tak więc
Kumpel musiał pojechać ze mną. Z półpiętra od razu wbiegł na schody, a że
mieliśmy przed sobą wejście na 10te piętro, to dałam mu spokój. Ćwiczyliśmy od
pierwszego piętra. Najpierw dostał smaczek za podejście do windy. Na drugim
piętrze poczekałam aż zjedzie do nas winda. Kumpel był wyraźnie zaniepokojony,
więc na trzecim i czwartym piętrze powtórzyliśmy ćwiczenie. Na piątym i szóstym
uchyliłam drzwi windy. Na kolejnych piętrach otwierałam je coraz szerzej.
Po wizycie, schodząc po schodach, pracowaliśmy w podobny
sposób. Na pierwszym piętrze i na parterze Kumpel niepewnie, z wyraźną obawą
dał radę postawić łapy na progu windy :)
Szkoda, że nigdzie koło nas nie ma bloku z windą L
Ćwiczylibyśmy częściej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz