Jakiś czas temu spotkałam się z siostrą. Poszłyśmy razem z
dziećmi i Kumplem do niej. Mieszka na 10tym piętrze. Oczywiście chciałyśmy
pojechać windą. Moi chłopcy akurat się kłócili, ja byłam zła, syn siostry
głodny. Ogólnie napięta atmosfera. Widziałam, że Kumpel nie ma ochoty wsiąść do
windy, ale – niestety – zbagatelizowałam to. No i teraz mam za swoje. Wstyd się
przyznać, bo przecież wiedziałam co z tego będzie…
No to jest: dzisiaj pojechałam do siostry z Kumplem. Robił
wszystko, żeby nie zbliżyć się do windy, a kiedy otworzyłam drzwi – uciekł na
schody. Tak więc weszliśmy na dziesiąte piętro schodami. Na każdym piętrze
podchodziliśmy coraz bliżej windy i Kumpel dostawał smakołyk. Kiedy
schodziliśmy po wizycie – robiliśmy tak samo. Na parterze udało mi się nawet
lekko otworzyć drzwi. Kumpel podszedł i złapał samkołyk, a następnie zwiał do
drzwi.
Sama nie wiem, czy będę nad tym pracować, bo z jednej strony
chciałabym żeby nie bał się windy, ale z drugiej – chodzenie po schodach przy
zwyrodnieniu stawów, nie jest wskazane. U mnie na osiedlu nie ma wind – bloki są
4-piętrowe, więc za każdym razem do oswajajnia windy musiałabym gdzieś jeździć…
Wstyd się przyznawać, do własnej głupoty, ale… piszę to jako
ilustrację: jeżeli pies się czegoś obawia, to łatwiej jest od razu go do czegoś
powoli przyzwyczajać, niż na siłę ładować w trudną sytuację. Gdybym za
pierwszym razem odpuściła wjechanie windą i wtedy wykonała tę samą pracę, co
dzisiaj, to być może dzisiaj dokończyłabym dzieła i następnym razem już bez
problemu Kumpel by wsiadł do windy. A tak – przez własną głupotę – czeka mnie wiele
pracy żeby odpracować błąd L
Wszystkiego nie przewidzimy, nie wiadomo czy byłoby tak łatwo. Nie ma co gdybać tylko wziąć się do roboty i ćwiczyć:) na pewno szybko będą postępy :)
OdpowiedzUsuńNiestety tutaj się nie zgodzę: jak najbardziej było to do przewidzenia. Kiedy pies się czegoś boi - trzeba go z tym czymś oswoić. Powoli i łagodnie. To był mój ewidentny błąd. Strasznie mi wstyd, że go popełniłam, mimo że byłam świadoma konsekwencji. Nerwowa sytuacja zwyciężyła rozsądek. Zabrakło mi zimnej krwi. Gdyby wtedy moje dzieciaki były spokojne - zachowałabym się tak, jak powinnam. Głupio mi, że własną ręką wpakowałam swojego przyjaciela w kłopoty z windą.
OdpowiedzUsuńAle bardzo dziękuję za dobre słowo! :)