Dzisiaj na spacerze spotkaliśmy panią z yorkiem na smyczy.
Przytrzymałam Kumpla, bo takie maluchy zwykle się go boją. Yorczek spokojnie
szedł w naszym kierunku. Powiedziałam więc, że do mojego psa można śmiało
podchodzić, bo to wcielona łagodność. Pani chyba dopiero w tej chwili nas
zauważyła, szarpnięciem przyciągnęła do siebie yorka. Żal było patrzeć jak
psina za wszelką cenę stara się utrzymać równowagę. Pani histerycznym tonem
oznajmiła: „ale to moja jest awanturnica”. Jak tylko yorczek został dociągnięty
do jej nóg – zaczął przeraźliwie szczekać.
Ręce opadają…
Pani sama ładuje swojego psa w problemy i jeszcze na niego
zwala całą winę. Jak taki pies ma być normalny?
Na drugim spacerze naprzeciwko nas szedł pan z młodym
owczarkiem niemieckim na smyczy. Kiedy nas zobaczył, ściągnął smycz, zatrzymał
się i stał tak z psem na krótkiej smyczy. Kumpel chciał podejść się przywitać,
ale ja już wiedziałam, co będzie, więc dobiegłam do niego i przytrzymałam.
Kiedy mijaliśmy ich (Kumpel grzecznie szedł machając ogonem i wyciągając uśmiechnięty
pysk do drugiego psa), tamten – oczywiście – zaczął szczekać, na co pan –
oczywiście – zaczął szarpać smyczą i krzyczeć, że pies ma się uspokoić.
Na moim osiedlu mieszka miła sunia w typie owczarka
niemieckiego. Ze 2 lata temu widziałam w jaki sposób opiekunowie starają się ją
odzwyczaić szczekania na mijanych ludzi: skracanie smyczy, szarpanie, krzyk.
Psina była przerażona i kompletnie zdezorientowana. Przy którymś z kolei
spotkaniu kiedy akurat szłam bez dzieci, zatrzymałam się, powiedziałam, że
zawodowo zajmuję się psami i czy mogę zająć pani chwilę. Wyjaśniłam co i jak:
że nie tędy droga i co ma robić żeby było lepiej. Pani wysłuchała mnie z dużym
zainteresowaniem, podziękowała i poszła. Niestety nie zastosowała moich rad.
Mają przemiłą sukę. Szczeka bardzo rzadko, ale na widok przechodniów spina się
i widać przerażenie w całej jej postawie.
Żal mi tych psów. Mają naprawdę ciężkie życie ze swoimi
opiekunami. I to my mówimy o sobie, że tacy inteligentni jesteśmy, tylko psy
mamy głupie…
Gdybyśmy włożyli połowę tego wysiłku co psy w zrozumienie
drugiej strony, nie mielibyśmy żadnych problemów z naszymi podopiecznymi.
Niestety mam taki problem z Boniakową. Tzn ona szczeka, ale jest to wyraz frustracji, że nie pozwalam jej podejść do psa. Nie każdy jest łagodny i nie chciałabym też, żeby do każdego podchodziła, bo nie każdy właściciel sobie tego życzy. Jeśli pies jest w miarę daleko i widzę, że mu się przygląda, odwołuję ją i chwalę. Ale nie zawsze zdążę zauważyć innego psa i znienacka wyrasta koło nas, to kompletnie nie wiem co robić. W przypadku obszczekiwania ludzi sprawdziło się barowanie, ale psy są dla Bony atrakcyjniejsze niż jedzenie (zwłaszcza duże psy), Masz dla nas jakieś rady? Pies mojej koleżanki np na widok każdego psa kładzie się na płasko i czołgiem go nie przesuniesz ;) A może post "krok po kroku"? Myślę, że jest więcej osób, które chętnie poczytają na ten temat :) Pozdrawiamy, Asia i Bona http://piesoswiat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDopisuję ten temat do listy oczekujących na opisanie i proszę o cierpliwość.
OdpowiedzUsuńsuper, my też czekamy aż coś się pojawi, bo mamy podobne problemy:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń