poniedziałek, 6 stycznia 2014

smycz wyciągana

Ostatnio smycze wyciągane, zwane też automatycznymi, stały się bardzo popularne. Są wygodne, bo nie ciągną się po ziemi, a więc nie brudzą się. Poza tym są długie, więc pies może oddalić się od opiekuna, co daje wrażenie (człowiekowi) luzu. Niektórym się nawet wydaje, że na takiej smyczy pies może się nawet wybiegać.
Smycz wyciągana ma sporo zalet. Jest wygodna i praktyczna. Niestety tylko dla ludzi. Do tego, powiedziałabym, że jest to częściowo mylne wrażenie.
Nie lubię tych smyczy z kilku powodów:
- Nie lubię smyczy. Żadnej. Dlatego staram się z niej jak najmniej korzystać. O tym dlaczego, już pisałam.
- Kiedy pies chodzi na „tradycyjnej” smyczy, uczy się jej długości. Tymczasem smycz wyciąganą możemy w każdej chwili zablokować. Ma to kilka wad.
Jak już napisałam, pies nie ma możliwości nauczenia się na jaką odległość może odejść od człowieka. Tak więc, znacznie częściej może dochodzić do szarpnięcia smyczą. Jest to spory problem, zwłaszcza dla mikropsiaków, które na kilkumetrowej smyczy mogą się całkiem porządnie rozpędzić. Jeśli nagle zablokujemy smycz (albo zwyczajnie cała się rozwinie), pies jest zatrzymany nagłym, bardzo mocnym szarpnięciem za szyję (jeśli jest w obroży). Do czego może to prowadzić, już kiedyś pisałam, ale przypomnijmy: przestawienie kręgów szyjnych (co może zwiększyć ryzyko ślepoty w późniejszym wieku), uszkodzenie tchawicy i / lub tarczycy. U większych psów jest to samo ryzyko. Dodać do niego należy również ryzyko uszkodzenia ciała u opiekuna: nadwyrężony bark, przewrócenie się, które może się skończyć złamaniem np. ręki. Łatwiej jest utrzymać dużego psa na krótkiej smyczy, na której nie ma jak się rozpędzić, prawda? Dlatego właśnie smyczy automatyczne są używane przede wszystkim przez opiekunów małych piesków. Wtedy ryzykujemy tylko zdrowiem psa… a zyskujemy własną wygodę.
Smycz automatyczna bardzo utrudnia naukę chodzenia na tzw. luźnej smyczy. Dzieje się tak dlatego, że smycz automatyczna nigdy nie jest luźna. Zawsze jest naprężona. Pies to wyczuwa (im jest mniejszy, tym wyraźniej) i nie ma jak spowodować, żeby smycz była całkiem luźna. Trudniej jest mu więc odebrać sygnał, że ciągnie na smyczy. Jasne, nie może iść dalej, ale to wszystko. Przy normalnej, tradycyjnej smyczy jest łatwiej: smycz jest albo luźno, albo nie. Kiedy się napręża, następuje akcja ze strony człowieka (różnie ludzie pracują: zatrzymują się, przywołują psa, albo skręcają). Tak więc napięcie smyczy jest sygnałem, że człowiek np. się zatrzyma i pies nie może iść dalej tam, gdzie by chciał. Dzięki temu jest szansa, że po jakimś czasie nauczy się, że nie warto napinać smyczy (a więc zbytnio oddalać się od człowieka), bo wtedy będzie musiał się zatrzymać. Smycz automatyczna jest stale napięta, więc takiego sygnału nie ma. Jest tylko zatrzymanie, bez zapowiedzi. Dodatkowo smycz nie ma jednej, stałej długości. Jak więc pies ma się nauczyć jak daleko może odchodzić? Trudno jest grać, kiedy zasady są ciągle zmieniane…
Napisałam, że wygoda człowieka korzystającego z automatycznej smyczy jest pozorna. Dlaczego?
Wyciągana smycz rozleniwia:
- daje wrażenie, że pies się wybiega. Nic bardziej mylnego! Na smyczy pies się nie wybiega (no, chyba że mówimy o psach, które potrzebują go w małej dawce, ze względu na budowę ciała, ale i dla nich spacer na smyczy nie jest dobrym rozwiązaniem, bo nie mają zaspokojonej potrzeby swobodnej eksploracji, a więc wąchania – są poganiane, nie mogą pójść tam, gdzie by chciały itp.) Niezaspokojone potrzeby rodzą frustrację, a stąd tylko krok do problemów. Z zachowaniem lub zdrowiem psa. Moim zdaniem, skoro już i tak idziemy na spacer, to lepiej ten czas dobrze, efektywnie wykorzystać, bo jeśli tego nie zrobimy, to pies: po powrocie do domu zamiast spać, będzie nas zaczepiał, domagał się zabawy itp.
- kiedy mamy rozciąganą smycz - tracimy motywację do pracy z psem. Mamy więc psa, który nas raczej nie słucha, co może być częściej lub rzadziej denerwujące. Pisałam też o zagrożeniach, jakie wyniknąć mogą, kiedy taki pies z jakiś przyczyn znajdzie się bez smyczy.
________________________________________________________________________
www.szkolabaron.pl

9 komentarzy:

  1. Przede wszystkim pies na takiej smyczy to pierwszy krok do "ciągnący się pies na smyczy"... cały czas ma napiętą smycz więc ma wrażenie, żeby iść musi być napięte. Potem jak przepinamy na zwykłą zaczynają się problemy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja automatycznych smyczy nie popieram, ale sama posiadam - jest ona używana niezmiernie rzadko i tylko przy szelkach - mamy zasadę, że na szelkach można ciągnąć, a na obroży nie. Praktycznie smyczy automatycznej nie używamy na codziennych spacerach, a na dłuższych bardzo rzadko, bo spotkanie z innym psem na takiej smyczy nie byłby możliwe "na luźnej smyczy".
    A tak a propos - coraz częściej widuję na spacerach ludzi, którzy to przypinają do kolczatki smycz automatyczną - pogratulować rozumu, naprawdę…:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Lulka strasznie ciągnęła się na automacie, zmieniliśmy na smycz standardową i było już lepiej. Potem obrożę na szelki i nauczyła się ładnie chodzić. Teraz na zmianę ma szelki lub obroże. Młodego jak adoptowaliśmy to dostaliśmy smycz i obrożę. Państwo mówili, że strasznie się ciągnie...jak zamieniliśmy smycze na zwykłą o wiele lepiej pies szedł. Niestety nadal ciągnął. Mamy po szkoleniu Lulki szelki treserskie i teraz jak w nich chodzi to już normalnie, ładnie idzie. Smycz podmieniłam na linkę treserską aby mógł swobodnie chodzić po trawniku. Bez smyczy na razie biega tylko w parkach, bo jeszcze nie reaguje na komendy a ma chyba bardzo mocny instynkt bo wyczuwa suczki na km i nie ma możliwości aby wrócił...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za Wasze komentarze :) Miło wiedzieć, że ktoś czyta tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też przeraża dosyć częsty widok psów prowadzanych w kolczatce i na smyczy flexi, jaki jest w tym sens? :/
    Mój pies ma flexi, ale kupiliśmy ją dopiero wtedy, gdy nauczył się nie ciągnąć na zwykłej smyczy. Flexi używamy teraz, kiedy jest po operacji więzadła i nie może biegać i dlatego nie jest spuszczany luzem, a flexi jest o tyle wygodna, że nie muszę z nim wchodzić w najdalsze zakątki trawnika i narażać się na spotkanie z niesprzątniętymi kupami :) Ale na normalnych spacerach zwykła smycz się zdecydowanie lepiej sprawdza, bo daje większą kontrolę nad psem, no i nie utrudnia życia innym. To też częsty widok, pies na flexi na chodniku, w odległości kilku metrów od właściciela, utrudniający przejście, przejazd wózkiem, ludzie nie myślą...

    OdpowiedzUsuń
  6. A blog czytam regularnie, bo posty są bardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy można po roku czasu chodzenia na smyczy automatycznej przerzucić się na zwykła i nauczyć psa chodzenia przy nodze, czy jest już za późno ? Dodam, że jest to mały piesek, rasy maltańczyk. Faktem niestety jest, że na automacie pies rzeczywiście nie wie na ile może sobie pozwolć i nigdy nie nauczy się odpowiedniego zachowania na spacerze..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że można;) Nigdy nie jest za późno! Potrzeba tylko Twoich chęci i cierpliwości. Masz link do postu o tym na moim blogu:
      http://mojepsieszalenstwo.blogspot.com/2013/10/czowiek-z-psem-spacerze.html

      Usuń
  8. Jeżeli chodzi o akcesoria dla psa, to warto też pamiętać o niezbędnych artykułach, które wykorzystuje się do pielęgnacji psiej sierści. Są to m.in. grzebień, szczotka, czy specjalna odżywka dla psów. W tego typu asortyment najczęściej zaopatruję się w specjalistycznym sklepie groomerskim https://sklep.germapol.pl/. Odpowiednia kondycja sierści oraz skóry psa jest oznaką jego zdrowia.

    OdpowiedzUsuń