niedziela, 19 stycznia 2014

Pies, który bardzo chce się bawić z innymi psami


Może najpierw zacytuję:
„Mam taki problem z Azorkiem: szczeka, ale jest to wyraz frustracji, że nie pozwalam mu podejść do psa. Nie każdy jest łagodny i nie chciałabym też, żeby do każdego podchodził, bo nie każdy właściciel sobie tego życzy. Jeśli pies jest w miarę daleko i widzę, że mu się przygląda, odwołuję go i chwalę. Ale nie zawsze zdążę zauważyć innego psa i znienacka wyrasta koło nas, to kompletnie nie wiem co robić. W przypadku obszczekiwania ludzi sprawdziło się barowanie, ale psy są dla Azora atrakcyjniejsze niż jedzenie (zwłaszcza duże psy), Masz dla nas jakieś rady? Pies mojej koleżanki np na widok każdego psa kładzie się na płasko i czołgiem go nie przesuniesz ;) A może post "krok po kroku"? Myślę, że jest więcej osób, które chętnie poczytają na ten temat :) Pozdrawiamy”*

* imię psa zmieniłam

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem co napisać. Wszystko zależy od konkretnego przypadku oraz oczekiwań przewodnika. Dlatego radziłabym konsultację indywidualną z behawiorystą lub zoopsychologiem.
Jeżeli Azor ma dużą potrzebę kontaktów społecznych, to należy mu tego dostarczyć.
Jakiś czas temu miałam w ofercie zajęcia pt. „zabawa z przywołaniem”. Spotkania polegały na tym, że psy (najpierw poznawały się, najczęściej po 2), a następnie mogły się bawić (na ogrodzonym terenie). Raz na jakiś czas, w odpowiednio wybranym momencie, były przywoływane, nagradzane i puszczane do dalszej zabawy. Wydaje mi się, że tego typu zajęcia byłyby najlepszym sposobem na rozwiązanie problemu z Azorkiem. Niestety byłam chyba jedyną osobą, która miała w ofercie takie zajęcia. Teraz ja również z nich zrezygnowałam. Z braku chętnych.
Na zajęcia miały wstęp wyłącznie psy, które znałam – nie chciałam żeby dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. Po kilku spotkaniach grupa się rozsypała – przede wszystkim dlatego, że problem z przywołaniem został rozwiązany J Dlatego uważam, że była to dobra metoda. Dodam, że w trakcie zajęć proponowałam różne metody wspomagające przywołanie. Dobierane były w zależności od psów, które pojawiały się na zajęciach. W tym, od sposobu ich zabawy.

Jeżeli pies bardzo potrzebuje kontaktów społecznych, to powinniśmy mu je zapewnić. Niestety nie jest to prostą sprawą, bo… potrzebujemy innych, chętnych do zabawy, psów.
Gdyby się takie znalazły, można postępować tak:
Oba psy idą na długiej, luźnej smyczy. Widzą się z daleka (w parku, z dala od ulic). Azorek ciągnie do psa i szczeka. Przewodnik przywołuje do siebie Azorka, a drugi pies oddala się. Kiedy Azor straci zainteresowanie psem i podejdzie – dostaje przepyszną nagrodę i jest odpięty ze smyczy. Zabawa/szkolenie/pieszczoty. Przypinamy smycz. Po umówionym czasie, drugi pies ponownie się pojawia.
Tutaj nie wiem jak postąpić, bo nie widziałam Azorka i nie wiem jak by się zachował.
Zakładam, że na widok psa, który jest daleko, nie szczeka. Zakładam też, że przewodnik wie mniej więcej, kiedy Azor zacznie szczekać. Kiedy Azor zaczyna się niepokoić i widać, że zaraz zacznie szczekać – przewodnik daje znak (np. podnosi rękę do góry). Wtedy drugi pies zatrzymuje się. Przywołanie Azorka (może to trochę potrwać, zanim podejdzie). Bardzo szybko podana nagroda, błyskawicznie odpięta smycz i przewodnik biegnie do drugiego psa (Azor oczywiście za nim). Wtedy zostaje odpięta smycz u drugiego psa. Psiaki się bawią.
Dobrze na towarzysza zabaw wybrać psa, który wraca na zawołanie (albo przynajmniej jest przedstawicielem rasy, która dość szybko się męczy i wtedy sam kończy zabawę). Wtedy przewodnik Azora przywołuje swojego psa.
Tutaj znowu nie wiem co doradzić, bo nie znam Azora…
Można np. odbiec wołając psa i schować się. Kiedy Azor przyjdzie – łapiemy za obrożę, bardzo chwalimy (ale krótko!), puszczamy obrożę i ponownie biegniemy do psa.
Dzięki tej metodzie Azor ma się nauczyć, że jeżeli zachowuje się spokojnie i podejdzie do przewodnika – w nagrodę będzie mógł się pobawić z psem. Jeżeli szczeka – drugi pies odchodzi i z zabawy nic nie będzie. Drugi element, to odwołanie od zabawy: powrót do przewodnika nie oznacza, że spotkanie z psem jest zakończone. Jest to bonus – nagroda, po której można wrócić do zabawy.
Nie wiem, czy to, co napisałam, jest dla przewodniczki Azorka możliwe do wykonania.
Nie znam też Azorka, więc wcale też nie jestem pewna, że ta metoda okaże się skuteczna w tym konkretnym przypadku.
Naprawdę, bardzo trudno jest pomóc, nie widząc psa. Możliwości pracy jest naprawdę bardzo dużo i na odległość nie da się wybrać tej właściwej.
Dlatego potrzebne jest indywidualne spotkanie z behawiorystą lub zoopsychologiem, który pomoże w dobraniu metody do tego konkretnego psa.

Dodam jeszcze, że po Kumplu bardzo wyraźnie widzę taką zasadę:
jeżeli pozwalam mu podchodzić do spotkanych psów - nie mam większych problemów z przywołaniem lub zatrzymaniem go zanim podejdzie do kolejnego psa.
Jeżeli mamy pecha i spotykamy same małe pieski z panikującymi przewodnikami, po jakimś czasie przywołanie jest znacznie trudniejsze - chęć podejścia do psa jest zbyt silna.
Ostatnio coraz mniej się przejmuję ludzkimi lękami i jeżeli widzę, że drugi pies też ma ochotę na kontakt, zapinam smycz (ale bardzo pilnuję żeby cały czas była luźna) i podchodzę do drugiego psa, uspokajając jego opiekuna. Oczywiście, jeżeli ten wpada w histerię - odchodzę, ale zwykle dostaję (często milczące) pozwolenie na podejście. Dzięki temu Kumpel wie, że przypięcie smyczy zwykle oznacza możliwość podejścia do psa - to też może się okazać dobrym sposobem dla Azorka.
Dzisiaj spotkaliśmy panią, która bardzo się Kumpla przestraszyła. Przypięłam smycz i podeszłam, mówiąc, że Kumpel jest łagodny i tak dalej. Po chwili psiaki się obwąchały, a następnie bawiły się bez smyczy :)
Ludzie boją się kontaktów psio-psich, ale często udaje się ich przekonać, że nic złego się nie stanie i wtedy psy mogą się spokojnie pobawić, albo chociaż przywitać.
Zawsze trzeba pamiętać, że spotkany pies może bać się spotkania z naszym, może być chory. Dlatego trzeba bardzo uważnie przyglądać się spotkanemu psu i nie podchodzić do każdego na siłę i za wszelką cenę!



www.szkolabaron.pl 

2 komentarze:

  1. Wczoraj na spacerze znowu spotkałam starszą panią z yorkiem, która na widom Lulki spuszczonej stanęła w miejscu. Lulka zobaczyła jej pieska i podeszła spokojnie, merdając ogonem, pani od razu przyciągnęła do siebie psa. Powiedziałam, że moja nie gryzie. Pani upewniła się czy to suczka i odetchnęła...Nie rozumiem cały czas tego znaczenie piesek czy suczka. Nodi podbiegł do psa i zero agresji ze strony tamtego pieska. Gdyby moje psy były groźne, agresywne nie chodziłyby spuszczone. Nodi, 5kg piesek bawił się z drugim pieskiem ok 40kg bez żadnej agresji. Niestety my ludziska faktycznie przyczyniamy się, ze nasze pupile są agresywne, boją się innych ludzi, psów. Moja znajoma powiedziała ostatnio, że dziwi mi się, że w parku moje psy biegają bez smyczy i bawią się z innymi bo ona by się bała że jej yorka jakiś pies zaatakuje. Tłumaczenia, że tam przychodzą właściciele z psami, którzy znają swoje psy a psy różnych ras bawią się i nie robią krzywdy sobie jakoś jej nie przekonała. York i tak chodzi cały czas na smyczy. A ostatnio widziałam jak york z husky się bawiły, komicznie to wyglądało. Więcej zaufania do swoich psiaków!

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest chyba już w instynkcie psiaka, że będzie on się bawił z innymi zwierzakami tego samego gatunku. U mnie po każdej takiej zabawie muszę psiaka doprowadzać do normalności bo jest cały rozczochrany i obklejony. Dobrze, że mam f=cały zestaw kosmetyków z https://sklep.germapol.pl/ i wtedy taka pielęgnacja to czysta przyjemność.

    OdpowiedzUsuń