U mnie w domu rodzinnym zawsze było tak, że o psy dbała
przede wszystkim moja mama: dawała im jeść, wychodziła na spacery, szkoliła.
Tata wychodził razem z nią tylko na ostatni spacer. Mimo tego, wszystkie nasze
kolejne psy bardziej słuchały ojca. Kiedy mama wołała psa, który był czymś tak
zaabsorbowany, że nie wracał, prosiła mojego tatę o pomoc. Wystarczyło, że ojciec
raz gwizdnął i pies po chwili był przy nim. Straszna niesprawiedliwość, prawda?
Tyle trudu mamy na marne? Co mój ojciec miał w sobie takiego?
Dowiedziałam się tego w trakcie kursów: po prostu był
facetem…
Psy doskonale wiedzą, z kim mają do czynienia. Płeć też ma
przecież swój zapach. Poza tym, mężczyźni są zwykle więksi, mówią niższym
głosem, inaczej się poruszają, no i – o czym była już mowa – są spokojniejsi,
mniej się przejmują, a więc można powiedzieć, że są bardziej pewni siebie (z
punktu widzenia psa). Sprawiają wrażenie, że panują nad sytuacją, swoim
spokojem dają psu wsparcie. Coś w rodzaju: „nie ma się co przejmować tamtym
psem, jestem tutaj. Nie ma powodu do obaw, luzik”.
Zdarzają się oczywiście wyjątki. Byłam na konsultacjach w
kilku domach, gdzie było odwrotnie: pies zdecydowanie bardziej słuchał kobiety.
Są to jednak wyjątki potwierdzające regułę.
okazywał/okazuje mężowi respekt, ale moje przywołanie
jest skuteczniejsze.
W naszym przypadku, mam pomysł na rozwiązanie zagadki, ale
wcale nie jestem pewna czy jest prawdziwe. Słyszałam kiedyś, że pies doskonale
pamięta, kto wyprowadził go ze schroniska. Ta osoba staje się dla niego
najważniejsza. Po Barona pojechałam bez męża. Kumpla przywiozła nam wprawdzie
do domu Pani z Fundacji, ale Kumpel mnie poznał – wcześniej jeździłam do
ośrodka i zabierałam go na spacery. Czy dobrze kombinuję? Nie wiem. Na
zachowanie Kumpla, (u którego wyraźniej niż u Barona widać, że to ja jestem dla
Niego najważniejsza) może mieć też wpływ to, że to ja jestem w domu „żandarmem”.
Zwykle to ja mówię reszcie rodziny, że wychodzimy, że pora wstawać, że obiad na
stole itd. Dodatkowo, mój mąż do tej pory pracował poza Łodzią i bywał w domu
tylko w weekendy. Zobaczymy, może za jakiś czas sytuacja się zmieni. Zobaczymy.
Jeszcze jedna rzecz. Jak wiadomo: każdy kij ma dwa końce.
Jeśli pies miał braki w socjalizacji, to częściej boi się mężczyzn, niż kobiet.
Dlaczego? Z tych samych powodów, o których pisałam wyżej. Facet, to facet.
Nie jest prawdą, że jeśli pies boi się mężczyzn, to na pewno
jakiś chłop go bił. Możliwe jest oczywiście, że ma za sobą trudne przeżycia z
udziałem jakiegoś faceta. Równie dobrze może być jednak tak, że w
najważniejszym okresie życia nie poznał żadnego mężczyzny, albo, że ogólnie
miał bardzo ograniczone kontakty z ludźmi.
U mnie też Niko ewidentnie bardziej słucha się mnie. Pewnie dlatego, że pies był moim marzeniem od śmierci poprzedniego w moim dzieciństwie. Wkładam całe serce w relacje z nim ale też staram się "twardą ręką" uczyć go co jest ok a co nie. Mój mąż bardziej zachowuje się jak dziadkowie do których zawozi się dzieci... rozpieszcza i się z nim bawi :))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńDokładnie mam to samo - moje psiaki najbardziej słuchają się mnie i... mojego syna - dotyczy to maluchów. Ale ja i syn byliśmy przez pierwsze dni ich życia "matkami zastępczymi" -sunia dochodziła do siebie po porodzie. Czyli spały maluchy koło siebie, ale na nas (chodziło żeby się nie wyziębiły) więc albo na mojej albo na syna piersi, i tak też były karmione, przewijane, brzuszkowane, i głaskane. Zapach i dotyk pamiętały jako pierwsze - i to nas, ludzi, a dopiero potem psiejmatki. Także wydaje mi się że dobrze kombinujesz - Kumpel pamięta Ciebie bardzej niż męża.
OdpowiedzUsuńPiękna ta Wasza historia z pierwszych chwil życia psiaków...
OdpowiedzUsuńLulkę ja przywiozłam do domu, ja z nią na początku wychodziłam, to ja z nią chodzę na długie spacery, przeważnie ja daję jeść a jednak chyba woli mojego męża. Nodiego przywieźliśmy razem do domu a wydaje mi się, że woli mnie. Jak dzieje się mu krzywda to biegnie od razu do mnie. A czy to też nie jest tak, że pieski wolą swoje panie a suczki panów?? ;) Kolejny przykład. Psy u teściów. Była suczka ze schroniska (przyniesiona przez teściową i szwagra) ale do końca była to suczka teścia. A drugi piesek, znowu jest za Panią.... ;)
OdpowiedzUsuńZ drugim psem, to może jak z dziećmi? Trzeba się podzielić "dobrami", jak pierwszy woli pana, to drugiemu pani zostaje? U moich rodziców zazwyczaj były samce. Nie wiem, kogo bardziej lubiły, ale chyba mamę. Natomiast bardziej słuchały taty.
OdpowiedzUsuńTo ma sens, mój partner naturalnie samą swoją Postawą Ciała i Wzrokiem potrafi nakłonić psa do wykonania czego,np. do pójścia na posłanie lub nie wchodzenie do pomieszczenia lub pozostanie na miejscu, a ja muszę usilnie postarać się o to - np. wydając stanowczo komendę lub zachęcając psa gestem lub nagradzając :)
OdpowiedzUsuńja bardzo tesknie za moimi pieskami moj ex maz wyprowadzil sie i zabral pieski
OdpowiedzUsuń