Wczoraj zauważyłam, że Kumpel trochę kuleje. Nie przejęłam
się tym zbytnio, choć oczywiście przyszła mi do głowy babeszjoza. Pomyślałam,
że może coś sobie naciągnął, źle stanął itp. W końcu każdemu może się zdarzyć.
Po spacerze pojechaliśmy do weterynarza, który specjalizuje
się w ortopedii. Niestety nie ma u niego możliwości umówienia się na godzinę L
Czekałam półtorej godziny. Trzeba było zrobić zdjęcia obu przednich łap. No
więc Kumpel dostał coś na uspokojenie, odcze
kaliśmy aż zacznie działać i
zrobiliśmy zdjęcia. Wyszły fatalnie: Kumpel ma zaawansowane zwyrodnienie stawów
łokciowych w obu przednich łapach. Zdziwiłam się, bo zazwyczaj gorsze są stawy
biodrowe. Dowiedziałam się, że być może tam też jest problem i że za jakiś czas
prześwietlimy też biodra. No więc zapytałam czy nie możemy tego zrobić od razu,
skoro Kumpel już dostał ogłupiacz, bo wolałabym go drugi raz niczym nie
szprycować. Poprosili żebym wezwała kogoś do pomocy w przytrzymaniu psa w odpowiedniej
pozycji. Kiedy już mój ojciec przyjechał (pracuje niedaleko lecznicy),
dowiedziałam się, że trzeba Kumplowi podać coś mocniejszego na uspokojenie…
Gdybym wiedziała, to dzisiaj bym już odpuściła… Robienie zdjęcia bioder trwało
stanowczo za długo, pierwsze było robione za wcześnie (lek jeszcze w pełni nie
działał i pies się wyrywał). W sumie byłam w gabinecie 4,5 godziny…
Strasznie mi żal Kumpla. Zafundowałam mu gigantyczny stres.
Stawy biodrowe nie są idealne, ale nie jest źle.
Przy okazji napiszę kilka słów o środkach uspokajających.
Nie znoszę tego dziadostwa! Nie podawajcie tego psom na Sylwestra, albo
przynajmniej dokładnie wypytajcie jak działają. Większość z nich upośledza
aparat ruchu, ale nie przytępia zmysłów, a więc pies tylko pozornie jest
spokojny – po prostu nie jest w stanie okazać lęku i wygląda na wyluzowanego /
otępiałego. Tymczasem odbiera wszystkie bodźce, boi się petard tak samo jak
wcześniej. Efekt jest odwrotny do zamierzonego, bo potęguje lęk: pies nie tylko
boi się petard, ale dodatkowo wie, że wtedy dzieje się z nim coś dziwnego – nie
może się ruszyć. Stres sięga zenitu. Wyobraźmy sobie takie 2 sytuacja: A. Jestem
w domu i nagle ktoś włamuje mi się do mieszkania i kradnie co tylko się da. B.
Jestem w domu i nagle ktoś włamuje się, kradnie co się da, a ja mam chwilowy
paraliż i nie jestem w stanie się ruszyć.
W której sytuacji stres będzie bardziej nasilony? Oczywiście
w B…
Dlatego właśnie mam takiego wrzoda na sumieniu… Dzisiaj
przeze mnie Kumpel przeżył niesamowity stres. Oczywiście nie dało się go
uniknąć, ale mogłam go do tej sytuacji przygotować. Wszystkim kursantom
sugeruję, żeby nauczyli swoje psy komendy „na bok” – pies ma leżeć na boku i
pozwalać się dotykać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać. Kumpla też
chciałam tego nauczyć, ale najpierw chciałam wyćwiczyć komendę „leżeć”, która
strasznie opornie nam szła. Teraz już wiem dlaczego…
Bidulek, mam nadzieję że jak najmniej stresów przeżyje
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze 2 zastrzyki, a później leczenie doustne. Pasztet muszę kupić żeby mieć w co tabletki powkładać...
OdpowiedzUsuńBiedny Kumpel :(....nasza Lulka ma śrubę w tylnej łapie więc komenda leżeć odpadła na szkoleniu. Sama jak siada czy się kładzie to tylną łapkę ma całkowicie wyprostowaną w wzdłuż tułowia.
OdpowiedzUsuńA nasz Nodi ma nużycę :( Musiał złapać po szczepieniu. W pon mamy kontrolę i okaże się czy to czasami nie jakiś grzyb (została pobrana próbka). Nasze psiaki połamańce i po przejściach ale za to jakie kochane.
To koniecznie często myjcie ręce. Mam nadzieję, że wet Wam powiedział, że ludzie mogą się zarazić nużycą?
OdpowiedzUsuń