wtorek, 12 listopada 2013

przywiązanie do rasy - wady i zalety

Zauważyliście, że ludzie przeważnie mają swoją ulubioną rasę psa?
Jeśli ktoś miał w domu rodzinnym jamniki, to kiedy wyjdzie z domu „na swoje”, zwykle kupuje… jamnika. Naszym pierwszym psem był owczarek niemiecki. Kiedy mówiłam, że chcę drugiego psa, mój mąż nie chciał słyszeć o innej rasie. W grę wchodził tylko kolejny owczarek niemiecki.
Dlaczego tak się dzieje? Bo zwykle kochamy nasze psiaki i chcemy, żeby kolejny był taki, jak ten poprzedni, którego zabrakło. Tutaj pojawia się problem, bo każdy pies jest inny. Dodajmy, że ma do tego prawo. Nawet jeśli jest inny niż nasz ukochany Azor – ma do tego prawo, ma prawo być sobą. Na szczęście z czasem przyzwyczajamy się do tego i kochamy Burka tak samo mocno jak kochaliśmy Azora.
Gorzej, jeśli z głowy nie wychodzą nam porównania na korzyść poprzedniego psa.
Weźmy mój przykład: kiedy pytałam męża dlaczego chce ONka, mówił przede wszystkim o Baronie: że mądry, grzeczny, spokojny, że nie szczekał na wszystko. Tłumaczyłam, że Barona adoptowaliśmy, kiedy miał 10 lat. Był starym psem z dysplazją, nie bardzo więc miałby jak np. uciekać, nawet gdyby chciał, bo zwyczajnie nie miał na to siły. Z tego samego względu był spokojny, a nie szczekał, bo… był głuchy jak pień. Mówiłam, że żaden szczeniak nie będzie się zachowywał jak stary, schorowany pies, nawet jeśli będzie tej samej rasy. Myślicie, że przekonałam męża? Oczywiście, że nie: wiedział swoje, bo „owczar, to owczar”. Dodam, że w zasadzie się z nim zgadzam. Sama też jestem miłośniczką owczarków z grupy zaganiających, a to dlatego, że są nastawione na współpracę z człowiekiem, a więc „łatwe w obsłudze”. Do tego są aktywne, co bardzo mi pasuje. Nie chciałabym mieć np. buldożka, którego każdy dłuższy letni spacer może wykończyć.
Generalnie rzecz biorąc, przywiązujemy się do danej rasy. Ma to swoje wady – istnieje ryzyko krzywdzących porównań obecnego psa do poprzedniego. Piszę „krzywdzących”, bo mamy tendencję do idealizowania psa, którego zabrakło. Pamiętamy przede wszystkim to, co było w nim najcudowniejsze. Mamy też w głowach przede wszystkim obraz psa z ostatnich lat Jego życia, a więc jest to zwykle obraz staruszka, który był spokojny, przyzwyczajony do naszego rytmu życia, wychowany. Żaden szczeniak nie ma prawa być do niego podobny.
Są też zalety „przywiązania” do rasy. Kiedy mamy już czwartego psa danej rasy, stajemy się pomału ekspertami, jeśli chodzi o daną rasę. Tym bardziej, jeśli czytamy książki o danej rasie. Dzięki temu, przy każdym kolejnym psie, wiemy mniej więcej czego się spodziewać i nie będziemy wymagać od teriera idealnego posłuszeństwa / nie będziemy rozczarowani, że nasz bokser nie nadaje się na całodzienne wyprawy rowerowe.
W USA postanowiono kiedyś sprawdzić dlaczego schroniska pękają w szwach.
Badania pokazały, że podstawowym powodem jest niedopasowanie rasy do oczekiwań opiekuna.
Każdy pies jest inny, ale nie da się ukryć, że każdy typ rasy ma swoje wady i swoje zalety. Niestety ludzie najczęściej kupują psy ze względu na ich wygląd, często podążając za modą na daną rasę.
Decydując się na psa, należałoby zacząć od zastanowienia się, czego od psa oczekujemy i co jesteśmy w stanie mu zaoferować. Następnie wypadałoby poczytać trochę o różnych rasach lub – jeszcze lepiej - zasięgnąć porady specjalisty i dobrać rasę do naszych oczekiwań i możliwości.
Napisałam, że lepiej zapytać niż czytać. Dlaczego? Dlatego, że jeśli czytamy o danej rasie, zwykle znajdziemy informacje o samych jej zaletach. Np. o labradorze przeczytamy, że jest aktywny, chętny do współpracy z człowiekiem, idealny do domu z dziećmi. Jest to niewątpliwie prawda. Pod warunkiem, że mamy dość czasu i chęci żeby właściwie spożytkować energię psa. W przeciwnym razie doprowadzi nas do szału, dopraszając się uwagi. Towarzyski jest na pewno, ale drugie dno tej cechy jest takie, że marnie znosi długie godziny samotności – jeśli nie będziemy mieć dla niego wystarczająco dużo czasu, istnieje ryzyko, że będzie demolował mieszkanie, kiedy my będziemy w pracy… I tak ze wszystkim.
Kiedy słyszę, że ktoś chciałby mieć posłusznego, spokojnego psa, który byłby łagodny, ale dobrze pilnował posesji, mam ochotę odpowiedzieć:

„a ja bym chciała samochód zrywny, ekonomiczny, pakowny i na tyle mały żebym bez trudu mogła nim parkować. Jaki model by mi Pan doradził?”

2 komentarze:

  1. No niestety większość ludzi teraz jest baaardzo wygodna, myślą tylko o korzyściach dla siebie. Ktoś kto wygaduje na wstępie takie oczekiwania wobec psa powinien mieć zakaz jego posiadania bo i tak wiadomo, że nigdy pies ich nie spełni bo właściciel chciałby mieć wszystko na gotowo a od siebie dać minimum.Echh

    OdpowiedzUsuń
  2. W domu miałam 2 jamniczki, jak się wyprowadziłam mam 2 kundle, rodzice po tym jak zdechła jamniczka-mamuśka wzięli kundelkę. Na pewno bym do mieszkania 36m2 nie wzięła dużego psa, wg mnie by się męczył i czuł jak w klatce. Nawet jeżeli bym zapewniała mu długi spacer. Może to ciągle taka mentalność ale uważam że do małych mieszkań powinno brać się średniej rasy pieski. Nie jestem za tym aby kupować psy rasowe, bo są ładne skoro w schroniskach i fundacjach są bezdomne pieski. Zawsze znajomym mówię że w schroniskach też są szczeniaki i zdarzają się rasowe więc lepiej pomóc takiemu bo on będzie wdzięczny do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń