Dzisiaj rozmawiałam z koleżanką, która pytała mnie co trzeba
zrobić żeby legalnie sprzedać szczeniaki. Wiecie, 1 stycznia 2013 weszła w
życie nowa ustawa i teraz nie wolno sprzedawać np. psów „rasowych, ale bez
rodowodu”. Stąd wzięły się ogłoszenia na allegro, typu: „sprzedam smycz za
600zł, pies gratis” itp. Polak potrafi…
Nigdy jakoś dokładnie nie wczytywałam się w tą ustawę, więc
nie umiałam rzetelnie odpowiedzieć na to pytanie.
Bardziej zastanowiło mnie, dlaczego pyta o to koleżanka,
która psa nie posiada.
Okazało się, że jej mama chce żeby jej suka z rodowodem
Polskiego Związku Kynologicznego, jak podejrzewam (koleżanka wiedziała tylko,
że nie jest to rodowód ZKWP) miała szczeniaki.
Dlaczego? Tego właśnie nikt za bardzo nie rozumie… Koleżanka
zdaje sobie sprawę z czym wiąże się posiadanie szczeniąt, ale zdaje się, że jej
mama chce mieć w domu słodkie, małe kuleczki. Dodatkowo (bo rozumiem, że nie
jest to najważniejsze) jeszcze na tym zarobić.
No i tutaj właśnie ręce mi opadły. Wejdźcie sobie na
tablica.pl i zobaczcie jakie masy szczeniąt szukają domów (nie mówiąc już o
psach dorosłych). Do oddania za darmo lub za niewielkie pieniądze.
Ludziom się wydaje, że takie szczenięta, to sama słodycz.
Mało kto wie ile jest przy nich pracy, jeżeli chce się właściwie przygotować
szczeniaka do życia w naszym świecie. Nie sztuką jest „odchować” psa, tzn.
wykarmić, zaszczepić i wystawić na aukcji. Psa należy też właściwie
socjalizować, a to jest już robota na pełen etat, jeśli chce się to zrobić
porządnie.
Miałam u siebie na zajęciach psiego przedszkola dziesiątki
szczeniąt i powiem Wam, że po pierwszych 5 minutach widać, z jakich warunków
pochodzi pies. Czy był socjalizowany i na ile. Psiaki wzięte z podłych warunków
(hodowli klatkowych czy kojcowych), sprawiają masę problemów. Najczęstszym z
nich jest załatwianie się w domu (o tym może następnym razem napiszę). Poza
tym, są zalęknione: boją się psów, często nie potrafią się z nimi dogadać, boją
się ludzi, samochodów, niektóre ptaków, prawie wszystkie – gwałtownych ruchów i
nagłych dźwięków. Znacznie lepszy start mają te z hodowli domowych, ale i tutaj
zdarzają się psy lękowe. Najlepszą hodowlą, z jaką do tej pory miałam kontakt,
to Włochata Pasja: http://www.wlochata-pasja.com.pl/
Szczenięta są nieprawdopodobnie drogie, ale muszę powiedzieć, że naprawdę warte
są swojej ceny. Na zajęcia mojego przedszkola trafił jeden szczeniak z tej
hodowli i powiem Wam, że był bardziej stabilny emocjonalnie i lepiej
przygotowany do życia niż wiele dorosłych psów z tzw. „dobrych hodowli”.
Wyprzedzał o lata świetlne pozostałe szczeniaki.
Tutaj możecie zobaczyć filmik z socjalizacyjnego kącika
zabaw małych labradoodli:
Niestety ludziom często się wydaje, że jak kupią psa z rodowodem,
to nie będą mieli z nim problemów. Niestety rodowód jest tylko świadectwem
pochodzenia psa, a to bardzo mało. Jeśli nawet dobierzemy najlepszych
charakterologicznie rodziców, a o szczeniaki nie będziemy dbać, otrzymamy
psiaki lękowe. Nic nie zastąpi porządnej socjalizacji.
Jeśli więc ktoś z Waszych znajomych będzie koniecznie chciał
psa rodowodowego, to niech koniecznie pojedzie do hodowcy i zobaczy w jakich
warunkach żyją szczeniaki. Niech zada jak najwięcej pytań, poprosi o krótki spacer
z matką szczeniaków. Jeśli hodowca nie będzie chciał wpuścić nas do szczeniąt
lub będzie wynosił do nas z innego pokoju po 1 szczeniaku – nie kupujmy go!
Absolutnie nie można się zgadzać, że hodowca przywiezie nam szczeniaka (jeżeli
wcześniej nie byliśmy w hodowli).
Dlatego, że ludzie nie pytają i nie chcą oglądać matek
szczeniąt, nie są zainteresowani jak wyglądały pierwsze tygodnie życia
szczeniaków – wciąż istnieją hodowle klatkowe.
Wiem, że serce się kraje kiedy widzimy takie bezbronne
maleństwa poupychane w małym kojcu w szopie i chcemy „uratować chociaż jednego”,
ale niestety podli ludzie żerują na tych o dobrym sercu. Jeśli uda im się
sprzedać 2-3 szczeniaki, postarają się o kolejne mioty i psie nieszczęście
trwa.
Jeśli traficie do takiej „hodowli” – powiedzcie, co myślicie
na temat takiego traktowania psów, a po wyjściu – zadzwońcie do jakiejś
Fundacji zajmującej się ratowaniem zwierząt. Jednego pieska uratujecie – w takich
wypadkach hodowla powinna być natychmiast zamknięta, a psy odebrane i oddawane
do adopcji (bezpłatnie). Poza tym, jest to jedyna droga do wytępienia fabryk
psów.
Mówicie znajomym o odpowiedzialnym wyborze szczeniaka. Po
to, żeby złe hodowle przestały istnieć. Póki odbiorcom nie zależy na „jakości”,
póty hodowcy nie będą należycie dbali o szczeniaki…
Oj, wiemy coś o tym...
OdpowiedzUsuńMam psa z domowej hodowli, chociaż jak teraz o tym myślę, to niezbyt jej ufam, ale cóż, po szło...
Ostrzegam wszystkich przyszłych właścicieli - jeśli widzimy psa, niezależnie w jakim wieku, który jest PRZERAŻONY otaczającym go światem, piszczy i boi się wszystkiego to go nie bierzemy!!! Wiem, że jak się widzi takiego pieska to tak bardzo che się mu pomóc, ale to nie jest takie łatwe, nie wystarczy przytulić, pogłaskać, pomiziać za uszkiem...
My mamy przez to, że mały był jedynym niezaklepanym pieskiem agresję smyczową i lękową na poziomie tysiąc.
W pełni zgadzam się z tym co napisałaś;)
zapraszam na http://mojepsieszalenstwo.blogspot.com/
Chyba że ktoś świadomie bierze sobie za cel "naprawienie" takiego psiaka,ma bardzo dużą wiedzę na ten temat i morze cierpliwości ;) mam nadzieję , że jest sporo takich ludzi którzy chcą pomóc ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w takim wypadku lepiej adoptować psiaka ze schronu. Właśnie po to żeby uratować jakiegoś psiaka, ale nie wspierać fabryk psów.
OdpowiedzUsuńJa moją sunię mam odkąd skończyła 5 tygodni... Baba od której ją wzięłam kazała mi wziąć ją wtedy a nie później bo 'szczeniaki męczą sunię'... A jak się urodziły to przyszła do mnie do pracy i powiedziała, że 'są trzy szczeniaki, dwa zaklepane a ten trzeci idzie do odstrzału'... No i nie mogłam jej nie wziąć. Miała wszoły, karmiona była zupami, resztkami z obiadu... Jutro jedziemy na pierwsze szczepienia, 15 mała kończy 2 miesiące. Mam z nią tylko jeden problem bo nie może załapać siusiania na podkład. Jak tylko się obudzi to ją wołam, wie gdzie ma iść, włazi na ten podkład i się kładzie, myje, drapie, siada i w ogóle tysiąc innych zajęć. A jak zejdzie z podkadu tylko ze 2-3 cm to siusiu od razu idzie... No chyba, że stoję nad nią z 10-15 minut to wtedy nie wytrzymuje i się zsiusia ale czekać na to trzeba długo...
OdpowiedzUsuńA tak na inny temat to pamiętam Kumpla jeszcze z fundacji jak mieszkał w zagrodzie z Szóstką, świetny pies ;)