Gabinet weterynaryjny, to takie dziwne miejsce, do którego wchodzą 2 istoty połączone smyczą. Lecznice dzielą się na 2 grupy. Do pierwszej pies jest wciągany siłą przez opiekuna. Do drugiej - odwrotnie: pies ciągnie tak mocno do lecznicy, że opiekun ledwo nadąża. Jeśli Wasza lecznica należy do grupy pierwszej, to może warto zastanowić się nad zmianą lekarza prowadzącego Waszego psa?
Na szczęście dla coraz większej ilość weterynarzy ważne jest, żeby badanie oraz sam pobyt w gabinecie nie był ciężką traumą. Bardzo mnie to cieszy, bo dla psa stres jest tak samo nieprzyjemny i szkodliwy jak dla nas.
Psy żyją w świecie zapachów. Strach również
ma swój zapach (dla nas oczywiście niewyczuwalny). Jeśli więc wejdziecie do
poczekalni pełnej zestresowanych psów – Wasz podopieczny również zacznie się
denerwować. Jeśli natomiast oczekujące na wizytę psy będą zrelaksowane lub
podekscytowane, ich dobry nastrój prawdopodobnie udzieli się także Waszemu psu.
Zanim więc pójdziecie na pierwszą wizytę do lekarza
weterynarii ze swoim szczeniakiem lub niedawno adoptowanym psem – wybierzcie się do gabinetu weterynaryjnego bez niego i
porozmawiajcie z ludźmi siedzącymi w poczekalni – zapytajcie czy ich psy chętnie tu
przychodzą, poobserwujcie kto kogo wciąga do lecznicy. W ten sposób odpowiecie sobie na pytanie czy chcecie tutaj leczyć swojego psa. Tak samo można zrobić jeśli chodzi o zmianę lekarza prowadzącego. Można też popytać o wizyty w lecznicy znajomych psiarzy.
Może się wydawać, że przecież tak rzadko chodzi się do
weterynarza, że pies nie musi lubić tych wizyt. Od czasu do czasu możecie się
jakoś przemęczyć. Zastanówcie się jednak, czy na pewno chcecie chodzić z psem na
zwykłe szczepienie w asyście kilku znajomych osób, które będą przytrzymywać lub
zabawiać Waszego psa. Problem ten dotyczy nie tylko dużych psów. Bywa, że małe
pieski są tak przerażone w trakcie wizyty, że wyrywają się ze wszystkich sił i
trudno im zrobić zastrzyk, a wykonanie dokładniejszego badania staje się prawie
niemożliwe bez środka uspokajającego (który też jakoś trzeba podać) lub
poddania psa narkozie.
Jeśli wizyta w gabinecie weterynaryjnym będzie stresującym
przeżyciem dla psa (a więc i dla Was), to prawdopodobnie niechętnie będziesz
tam chodzić. Możecie wtedy mieć tendencję do bagatelizowania pierwszych oznak
choroby, a jak wiadomo – im wcześniej zacznie się leczyć, tym większe są szanse
na szybki powrót do zdrowia.
Pamiętacie też, że kiedy pies dożyje sędziwego wieku –
prawdopodobnie zacznie chorować. Może być wtedy konieczność wykonania dodatkowych
badań, a poddanie psa narkozie będzie wiązało się z poważnym ryzykiem.
Dzisiaj w końcu dotarliśmy do przychodni weterynaryjnej. Wybrałam
lecznicę „Kalinowa”, bo bardzo podoba mi się ich podejście do pacjentów i ich
przewodników. Słyszałam bardzo dobre opinie jeśli chodzi o fachowość.
Super jest również to, że można się umawiać na godzinę – nie czeka się więc godzinę
lub więcej w poczekalni. Wiecie, chciałabym żeby niektórzy lekarze „ludzcy” tak
się mną interesowali… Rzadko się zdarza, żeby dla mnie czy moich dzieci ktoś
poświęcił więcej niż 15-20 minut. Z Kumplem byliśmy w gabinecie 40 minut.
Wszystko sprawdzone, dogłębnie wyjaśnione. Sporo czasu nam zeszło na rozmowę o
pasożytach. Że nie zawsze wychodzą w badaniach, kiedy wskazane jest
odrobaczenie itp.
Bardzo mi się zrobiło miło, kiedy pan doktor pochwalił
Kumpla za Jego spokojne zachowanie J Podobno rzadko
zdarzają się owczarki, które potrafią usiedzieć na miejscu, a do tego nie
szczekają J
Zachwyciła mnie też waga. Jest wmontowana w podłogę, więc
nie trzeba się specjalnie gimnastykować żeby pies na nią wszedł J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz