Dziwny ten dzisiejszy dzień. Nawet herbaty nie ma się jak po
ludzku napić, bo jak tu z kubkiem o kulach się przemieszczać? (U mnie w kuchni
stołu nie ma, więc dzisiaj pić musiałam na stojąco. Krzesło przenieść bez nogi
też łatwo nie jest).
Dodatkowo okazało się, że wszystkie klikery mam w
samochodzie. Tak więc klikanie zostawię na bliżej nie określoną przyszłość –
muszę znaleźć chętnego do przyniesienia ich z parkingu.
Dzisiaj większość czasu zeszła mi na przytulaniu, głaskaniu
i wyczesywaniu Kumpla (reklamówka już pełniutka kłaków jest). Znalazło się
jednak i trochę czasu na… powtórzenie zabawy z wczoraj. Jak pewnie pamiętacie,
kiedy rolka papieru była zagięta z obu stron – Kumpel rezygnował i nie próbował
dostać się do smakołyka. Dzisiaj odkroiłam trochę surowej wołowinki i
zapakowałam w rolkę. Najpierw zagiętą tylko z 1 strony. Upuszczenie rolki nic
nie dało – wołowinka przykleiła się nieco do tektury. Trzeba było pokombinować.
Kumpel przytrzymał rolkę między łapami i językiem wyciągnął mięcho. Zrobił to
tak delikatnie, że rolka była nienaruszona! Za trzecim razem zagięłam rolkę z
obu stron. Wyobraźcie sobie, że udało mu się językiem „odgiąć” zagięcie (wiem,
wiem: masło maślane, ale nie mam pomysłu jak to lepiej opisać) i wyciągnąć
mięso. Nie wiem dlaczego tak się starał nie zniszczyć rolki, ale doceniam
delikatność, doceniam J Po kilku kolejnych próbach pozaginałam rolkę
naprawdę porządnie. Kumpel nie poddał się, przytrzymał rolkę w łapach i rozdarł
tekturę, dostając się do frykasa. Jestem z niego dumna.
Zachęcam gorąco do tej zabawy. Uruchamiamy psie szare
komórki, czworonóg ma zajęcie i nagrodę, a przewodnik frajdę z patrzenia jak
pies kombinuje żeby dostać się do smakołyka.
W razie zniechęcenia, polecam wołowinę. Grunt, to motywacja!
Fajny pomysł na pewno to wypróbuje. Moja sunia jest strasznie "męcząca" ciągle domaga się uwagi, pieszczot ma tak od samego początku :)
OdpowiedzUsuńNie dałam rady, rozwaliłam rolkę i dałam jej...od razu złapała ze jak będzie przekręcać rolkę to smakołyk wypadnie, jak całkowicie zagięłam to rolkę rozwaliła. Przypomniałam sobie, że mam piłkę gumową na smakołyki, wrzuca się przysmaki i pies musi kombinować co zrobić aby smakołyk wypadł. Lata po pokoju i bawi się piłką ;)
OdpowiedzUsuńZ tą piłką, to uważaj! Jeżeli pies jest "męczący", to nie powinien się taką piłką bawić - to strasznie go nakręca. Później pies ma problem z wyciszeniem się. Znacznie lepszy jest kong - zobacz tutaj: http://kong.com.pl/
OdpowiedzUsuńZabawa kongiem jest niby podobna, bo też chodzi o wyciągnięcie smaczka, ale ma działanie dokładnie odwrotne. Kong psa wycisza, uczy koncentracji i aktywuje szare komórki - tutaj trzeba pokombinować, nie wystarczy popchnąć żeby smaki wypadły.
Lulka jest "męcząca", ciągle domaga się uwagi, czasem niszczy kiedy jest sama. Strzelałabym, że masz bardzo bystrego psa, który ma za mało do roboty. Może pomyślicie o jakimś szkoleniu? Chociaż we własnym zakresie. Wystarczy 3 razy dziennie po 5-10 minut. To czasem cuda potrafi zdziałać. Sugerowałabym też zastąpienie kuli-smakuli kongiem oraz zrezygnowanie z aportu na spacerach.
My jesteśmy po podstawowym kursie, zna podstawowe komendy: siad, stoj, do mnie, zostań, rownaj (też jej wychodzi) niestety aportowac nie umie. Po patyk biegnie ale w ostatniej chwili skręca i ucieka ze zdobyczą. Jest męcząca ale też szybko się nudzi. W domu chce aby jej rzucać zabawkę, siłować się a po 5min już jej się nie chce. Taka jest nasza Lulka.
OdpowiedzUsuń