poniedziałek, 23 września 2013

praca na śladzie

Wczorajszy post był strasznie długi, więc o jednej rzeczy już nie pisałam: na niedzielnym spacerze Adaś miał ułożyć Kumplowi ślad. Coś mi się zdaje, że jest na to jeszcze troszkę za mały. Możliwe też, że to ja za słabo się do tego ćwiczenia przyłożyłam. Było zimno i niektórzy z nas (Ci, którzy nie byli zaangażowani w tropienie) chcieli jak najszybciej wracać do domu. Dlatego też ślad był krótki, podwójny, a nie potrójny, miejsce niezbyt starannie wybrane. Do tego Kumpel wszedł na ślad jak tylko Adaś skończył go układać (zgodnie z zasadami sztuki, powinno się odczekać przynajmniej 15 – 20 minut żeby cząsteczki zapachowe opadły i ślad był wyraźniejszy). Kumpel oczywiście znalazł Adasia bez problemu, chłopak miał radochę, więc wszystko w porządku. Zaskoczyło mnie tylko jak słabo Adaś się schował: stał za drzewem tak, że cały czas było go widać. Dobrze, że Kumpel się zachował i szedł po śladzie zamiast się rozglądać. W zasadzie Młody nieźle myślał dość logicznie: schował się za drzewem tak, że na końcu ścieżki zapachowej nie było go widać, ale tylko na końcu. Przed następnym tropieniem będę musiała bardziej przyłożyć się żeby wytłumaczyć mu dokładnie co i jak.
Muszę przyznać, że syn mnie zaskoczył. Kawał czasu temu opowiadałam mu o tropieniu. Mówiłam, że pies powinien mieć w jakiś sposób zasygnalizowany początek pracy na śladzie. Może to być założenie szelek (jeśli normalnie pies chodzi w obroży) lub np. przymocowanie bandany. Kiedy w niedzielę zabieraliśmy się do układania śladu, przypomniał mi, że Kumpel miał mieć chusteczkę na szyi. Zdumiewające jaką dzieci mają pamięć.
Na koniec kilka słów o pracy na śladzie: jest to fantastyczne zajęcie dla wszystkich psów. Trzeba tylko pamiętać, że bardzo długa trasa nie jest wskazana dla psów o budowie w typie charta. Chodzi tu przede wszystkim o długość nóg. Dla charta, który ma bardzo długie nogi, długi marsz z głową przy ziemi nie jest najlepszym pomysłem. Trasa, którą przejdzie w kilkanaście minut jest już ok.
Praca węchowa odpowiada naturalnym zdolnościom i instynktom psa. Sprawia mu ogromną frajdę, daje masę satysfakcji. Sukces wzmacnia pewność siebie (wskazane dla psów lękliwych, niepewnych). Regularne tropienie (nawet jeśli pies pracuje na śladzie tylko 1 raz w tygodniu) może przyczynić się do zmniejszenia reakcji na dźwięki, które psa przerażają, jak np. fajerwerki. Pies, który tropi – „przestawia się” czy raczej „wzmacnia swoje zainteresowanie” bodźcami zapachowymi, przez co mniej koncentruje się na pozostałych, w tym akustycznych. Proszę tylko nie liczyć, że jeśli pies będzie tropił 1 raz w tygodniu, to efekty pojawią się po 2 czy 3 miesiącach. Im rzadziej będziemy z nim pracować na śladzie, tym dłużej będzie trzeba czekać na efekty.
Kolejną zaletą tropienia jest to, że uczy psa koncentracji (szczególnie ważne u psów nadpobudliwych).
Dalej: praca na śladzie wzmacnia więź między psem a przewodnikiem. Uczy też człowieka zaufania do swojego psa (jesteśmy przecież – w porównaniu do psów - upośledzeni węchowo. Kiedy pies zgubi trop – nie mamy mu jak pomóc – trzeba więc psu zaufać. Jest to bardzo dobre ćwiczenie dla osób, które mają tendencje do nadmiernego kontrolowania swojego psa.
Następna zaleta: każdy może nauczyć swojego psa tropienia użytkowego. Nie potrzeba do tego ogromu wiedzy. Wystarczy dobry podręcznik lub kilka spotkań z trenerem, który prowadzi tego typu zajęcia. Wyjaśni jak i gdzie układać ślad, jak prowadzić psa, na co zwrócić uwagę, co zrobić kiedy pies zgubi ślad, jak stopniowo wprowadzać dalsze utrudnienia. Dalej można pracować już samodzielnie. Nie wiem jak to robią inni trenerzy, ale u mnie jest tak, że tropienie obejmuje 5 spotkań. Jeśli ktoś ma ochotę na dalsze tropienie z moją pomocą, to umawiamy się na kolejne spotkania. Jeśli ktoś woli pracować we własnym zakresie, a ma jakieś pytania – może dzwonić lub pytać i zadawać pytania, na które zawsze z wielką przyjemnością odpowiadam. Zawsze bardzo mnie cieszy, kiedy jakiś pies wchodzi ze swoim przewodnikiem na ścieżkę (zapachową), bo to naprawdę super sprawa dla każdego psa.
Tak dla wyjaśnienia: tropienie użytkowe i tropienie sportowe, to 2 różne rzeczy. W tropieniu użytkowym chodzi o to, żeby pies znalazł człowieka, którego szuka. Może iść obok śladu, ścinać zakręty itp. Ważne żeby był skuteczny. W tropieniu sportowym – musi iść dokładnie tą drogą, którą szła osoba układająca ślad.
Na koniec jeszcze książka, którą gorąco polecam wszystkim, którzy mają ochotę na tropienie:
„Nowoczesne szkolenie psów tropiących” Bogusław Górny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz