Byliśmy dzisiaj całą rodziną na dłuuugim spacerze. W lesie.
Tam Kumpel może biegać bez smyczy - nie ma samochodów, więc jest bezpieczny.
Jest wtedy taki szczęśliwy, że od samego patrzenia na Niego robi się ciepło na
sercu J
Dzieciaki wybawione (są jeszcze w tym wieku, że zabawa patykiem jest super
atrakcyjna). Coś cudownego. Kiedy nie było z nami psa, dosyć rzadko
wybieraliśmy się na takie spacery. Nie wiem dlaczego, bo zawsze sprawiały nam
dużo przyjemności. Chyba ciężko się było zebrać. Teraz nie ma wyboru, bo pies
musi iść na spacer, więc jedziemy do lasu. To naprawdę niesamowite jak zmienia
się jakość życia, kiedy wkracza w nie pies. Każdego ranka budzi człowieka psi
całus i merdający ogon. Kiedy ktoś cieszy się z tego, że po prostu jesteś i
otworzyłeś oczy, robi się tak miło… Chce się żyć! Na poranny spacer iść trzeba,
nawet jeśli miałoby się jeszcze ochotę poleżeć w łóżku – dzień robi się
dłuższy. Do tego, jeśli zaczynamy od kilku wdechów porannego powietrza –
dotleniamy mózg, rozbudzamy się, po szybkim marszu krew szybciej płynie. Po
powrocie do domu jesteśmy rozbudzeni i gotowi do działania.
Dzięki codziennym spacerom nasi chłopcy są mniej marudni,
szybciej zasypiają, a więc my – rodzice, mamy dłuższe wieczory tylko dla
siebie. Same plusy. Nie macie pojęcia jak strasznie się cieszę, że Kumpel jest
z nami! A tak się bałam jak to będzie, kiedy wezmę psa. Tym bardziej dorosłego,
o którym prawie nic nie wiem… Całe szczęście, że posłuchałam serca, a nie
rozumu.
Na tym zdjęciu widać śpiącego Kumpla. Spacer tak go zmęczył,
że spał półtorej godziny jak zabity. Nie obudziło go jak stojąc nad nim kroiłam
mięsko dla niego, nie obudził hałas (upuściłam garnek, fakt, że na blat, a nie
na podłogę) ani dźwięk mieszania jedzenia (łyżka uderzająca o metalową miskę).
Nawet dźwięk stawianego na podłodze posiłku (a to budzi go zawsze i przybiega
ochoczo z drugiego końca mieszkania).
Nie ma to jak ruch na świeżym powietrzu J
O tak, posiadanie psa jest czymsu cudownym. Uważam że dzieci które dorastają w domu gdzie jest pies są inne niż te bez pupila. Lepsze? Nie wiem, ale na pewno mają obowiązki od malego i łatwiej wchodzą w życie. W moim rodzinnym domu były jamnika, jak dorosłam to mówiłam że w swoim domu nie będzie psa bo to obowiązek, problem z wyjazdami itp. Mój mąż też zawsze miał psy i też tak mówił a jak zamieszkaliśmy sami to w domu taka cisza, "snutno", więc jak zobaczyłam że Lulka szuka domu od razu wiedziałam że będzie nasz. Mąż był przeciwny, powiedział że "zrobisz co uważasz" a dziś Lulka jest jego kochaną sunią :). Mamy o tyle dobrze że na weekendy jeździmy do Rodzinki na wieś za Łowicz i tam psina ma gdzie biegać :) Są dni że chciałabym jeszcze jednego psa wziąć aby nasza miała towarzystwo ale nie mamy warunków. Teraz już wiem, że w naszym domu zawsze będzie pies ;)
OdpowiedzUsuńAż 3 fajne tematy mi podrzuciłaś :) Pierwszy: dziecko i pies - to też temat-rzeka, drugi: jak to u mnie w rodzinie było z "pierwszymi" psami, trzeci: drugi pies i warunki do posiadania psa :)
OdpowiedzUsuńFajnie :) Czekam na nowe wpisy. Super że Pani zaczęła prowadzić blog na temat psa z adopcji :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ktoś go czyta. Natalia jestem, nie pani, dobrze? Dzięki :)
OdpowiedzUsuńOk :) A ja Agata!
Usuń