Słyszeliście kiedyś o „latających psach”?
Możecie zerknąć tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=-KEg3MMb06Y
A tutaj są nagrane „wpadki”: http://www.youtube.com/watch?v=F7pvS3D4MSA
Frisbee to bardzo widowiskowa dyscyplina sportu. Wymaga
wiele pracy zarówno od psa, jak i od przewodnika. Bez świetnego zgrania, nic z
tego nie będzie.
Kiedy pojawiło się u nas frisbee, byłam zachwycona, bardzo
chciałam wziąć kiedyś udział w zawodach. Zrezygnowałam, zanim zaczęłam.
Dlaczego?
Po pierwsze, jest to sport, w którym bardzo łatwo o kontuzje.
Przede wszystkim u psa, ale nie tylko.
Po drugie, frisbee jest bardzo uzależniające. Podobnie jak
aportowanie.
Tych, których zachęciłam, zamiast zniechęcić do frisbee,
bardzo proszę, żeby poszukali instruktora, który prowadzi zajęcia z frisbee lub
przynajmniej podeszli do sprawy poważnie i najpierw poczytali o tym wszystko,
co znajdą. Treningu nie zaczynamy od rzucania frisbee. Najpierw rzucamy o
ziemię w specjalny sposób, toczymy itp. Trzeba też każdorazowo pamiętać o
rozgrzewce przed treningiem. Po treningu, pies powinien jeszcze iść na spokojny
spacer.
Pamiętajcie też, że mocno „nakręcony”, nie pokaże, że coś go
boli. Wszelkie kontuzje zobaczycie dopiero, kiedy ochłonie. Trzeba więc bardzo
uważnie przyglądać się swojemu psu.
Treningi nie powinny odbywać się częściej niż 2 razy w
tygodniu (ale nie 2 dni pod rząd). Znowu wracamy do poziomu hormonów – organizm
psa musi mieć czas żeby się uspokoić i zregenerować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz