niedziela, 20 października 2013

Owczarek niemiecki – pies do stróżowania?

Zacznę na przykładzie Kumpla. Po tym jak trafił do Fundacji, telefony podobno się urywały – w ciągu pierwszych dni około 50 osób chciało go adoptować. Na łańcuch. Do pilnowania. Na to dziewczyny nie chciały się zgodzić. W końcu trafił się ktoś, kto brzmiał sensownie. Chciał żeby Kumpel mieszkał w ogrodzie, ale o łańcuchu czy niewielkim kojcu nie było mowy. Pies poszedł do adopcji. Po jakimś czasie dziewczyny z Fundacji odezwały się do Pana żeby zapytać jak się miewa ich były podopieczny. Okazało się, że jest problem: Kumpel uciekał z ogrodu. Raz przeskoczył przez ogrodzenie, innym razem zrobił podkop pod siatką. Pan miał z nim problem: martwił się, że wpadnie pod samochód, że spowoduje wypadek, że się nie znajdzie. Podejrzewam, że sąsiedzi też nie byli zachwyceni, że taki duży pies łazi sobie po okolicy samopas. Za zgodą obu stron, Kumpel wrócił do Fundacji, gdzie czekał na mnie kilka ładnych miesięcy.
Dlaczego Kumpel uciekał? Odpowiedź jest prosta: w ogrodzie okropnie się nudził.
Wyobraźcie sobie życie nawet w bardzo dobrych warunkach: dom z ogrodem, wszelkie wygody. Tyle, że bez towarzystwa, bez Internetu, gazet i telewizji. Fajnie, ale na tydzień, może dwa. Później można zwariować z nudów. Życie traci sens. Z psami jest podobnie.
Owczarek niemiecki to pies wyhodowany do pracy z człowiekiem. Absolutnie nie nadaje się do życia w samotności, bez kontaktu z ludźmi. Nie wystarczy mu 5 minut dziennie z człowiekiem. On potrzebuje stałego kontaktu, wspólnej pracy, a przynajmniej spacerów. Bez tego popada we frustrację, taką samą, w jaką popadłby każdy człowiek skazany na życie w samotności. Kiedy taki pies zerwie się z łańcucha, mogą wydarzyć się różne rzeczy. Jeżeli pies mieszka sam w ogrodzie i raz w tygodniu wychodzi na spacer, najczęściej nie jest spuszczany ze smyczy. To przecież duży pies, a opiekunowie na dobrą sprawę go nie znają, więc nie mają do niego zaufania, boją się, że nie wróci. Poniekąd słusznie, bo kiedy taki pies może wreszcie pobiegać, powąchać, ma szansę na kontakt z innymi psami, nie bardzo ma ochotę wracać do zamknięcia i nudnego, szarego życia. Może chcieć przedłużyć sobie chwilę wolności. Nie ma takiego problemu, jeśli wychodzi na stałe spacery, a i po powrocie do domu może liczyć na kontakt z opiekunem.
Jeszcze gorzej ma się sprawa, kiedy pies jest trzymany przy budzie na łańcuchu. Często bez odrobiny cienia latem, bez stałego dostępu do wody, bywa, że głodny lub chory, bo takich psów przecież nikt nie obserwuje, nie widzi, kiedy pies zaczyna chorować. I znów poproszę o uruchomienie wyobraźni: co może dziać się z człowiekiem, który jest trzymany przez całe upalne lato na słońcu, który raz czy dwa dziennie dostaje kubek wody. Przyjmijmy nawet, że nie jest głodny. Czy da się nie zwariować? Raczej nie. Jeżeli dodamy jeszcze nie rzadki wcale element, że ktoś takiego psa drażni, albo rzuci mu jedzenie, ale na taką odległość, że pies do niego nie dosięga, bo łańcuch jest za krótki, to mamy psa, po którym spodziewać można się wszystkiego. Psy to cudowne stworzenia. Może się więc zdarzyć, że jeśli takowy zerwie się z łańcucha, będzie się po prostu cieszył wolnością. Mało tego, pewnie nawet wróci do swojego oprawcy. Może jednak być również tak, że rzuci się z zębami na pierwszą napotkaną istotę. Mówi się wtedy, że pies „rzucił się na dziecko bez powodu”. Zawsze szlag mnie trafia, kiedy to słyszę. Jak to „bez powodu”??? Coś MUSIAŁO być powodem takiego zachowania. Psy nigdy, ale to nigdy nie zagryzają bez powodu. Zawsze jest to przyczyna neurologiczna, jak np. guz mózgu, a jeśli nie to – winny jest człowiek. Brak socjalizacji, zbyt agresywne „wychowanie” lub całkowite zaniedbanie podstawowych potrzeb psa. Ruch, to nie jest fanaberia. Dla psa jest to konieczność, bardzo silna potrzeba. Pies, który się nie rusza, nie może być zdrowy. Dzisiaj opowiadała o tym zresztą pani Dorota Sumińska w TokFM (audycja „wierzę w zwierzę”).
Chciałabym jeszcze 2 słowa napisać o stróżowaniu, jako takim: nie jestem w stanie pojąć, dlaczego ludzie trzymają psa na łańcuchu. Serio. Jeżeli pies jest na łańcuchu, to przecież złodzieja nie zatrzyma, kiedy ten będzie chciał wejść do domu, bo niby jak? Psa na łańcuchu bez trudu można ominąć. Szczeka? Przecież i tak nikt nie zwraca uwagi, bo taki pies zwykle szczeka na wszystkich przechodniów. Jeżeli nawet biega wolno po ogrodzie, ale nie ma kontaktu z „opiekunem”, to wystarczy tydzień, żeby stać się jego przyjacielem – wystarczy 2 razy dzienni przynosić mu coś pysznego do zjedzenia i przez płot nauczyć kilku podstawowych komend. Po kilku dniach pies nie będzie szczekał, tylko cieszył się na spotkanie. Pomijam, że takiego psa bardzo łatwo zwyczajnie otruć, bo mało kto uczy, żeby pies wolno biegający po ogrodzie nie podejmował jedzenia podanego od obcych, bo kto by tracił czas na uczenie psa czegokolwiek? No więc po co, do ciężkiej … ludzie trzymają psy do stróżowania???
Żeby pies stróżował, trzeba w to włożyć trochę pracy, a jeśli się to u nas zdarza, to bardzo rzadko.

Na koniec, znowu wieści z północy. W zeszłym roku byłam na fantastycznym seminarium z Turid Rugaas, zorganizowanym przez Fundację Psia Wachta. (http://psiawachta.pl/ - organizują świetne seminaria, naprawdę warto się od czasu do czasu na jakieś wybrać, każde z nich to kopalnia wiedzy), ale do rzeczy: Turid Rugaas, trenerka psów o światowej renomie, opowiadała nam o potrzebach i predyspozycjach psów. W trakcie wykładu mówiła, że bardzo się cieszy, że w jej kraju – Norwegii zakazane jest trzymanie psów do stróżowania w takim wydaniu, jak to wygląda w Polsce i wielu innych krajach. Jest to dla psa zbyt duży stres. Taki pies ma m.in. chroniczne problemy ze snem: nie jest w stanie wypocząć. Jeśli czuje się jedyną istotą odpowiedzialną, za ochronę terytorium, jest na stałym czuwaniu. Jego sen nie przynosi pełnej regeneracji – jest płytki i czujny. W Norwegii używa się psów do pomocy w stróżowaniu – taki pies chodzi na patrole, ale w towarzystwie człowieka (takie zespoły ramię w ramię patrolują np. teren fabryki). W Norwegii traktuje się psa, jak pracownika, a nie jak przedmiot. Pies – pracownik też ma swoje godziny pracy, ale także godziny odpoczynku. Może kiedyś i u nas tak będzie? Niestety jeszcze dłuuuga droga przed nami…

7 komentarzy:

  1. Dzięki za info o tej stronie, zorientuję się w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog, z ciekawością czytam każdego posta!
    Ja mam taką osobistą prośbę o notkę z pomysłami jak "zmęczyć" psa w domu. Mój pies uwielbia biegać, niestety od kilku miesięcy walczymy z naderwanym więzadłem w łapie, teraz jesteśmy na etapie leczenia zachowawczego, ale raczej na pewno czeka nas operacja. No i to jest duży problem, bo już teraz mamy bezwzględny zakaz biegania i zbytniego forsowania łapy (dlatego długie spacery odpadają), przyszłość też co najmniej na kilka miesięcy do przodu nie wygląda różowo, a psu jak wiadomo, nie ma jak wytłumaczyć, że nie może biegać i koniec. Już teraz widzę po nim, jaki jest niespokojny, bo nie ma jak pozbyć się rozpierającej go energii, co oprócz zabaw w szukanie rzeczy i różnego rodzaju gryzaków możemy jeszcze mu zaproponować w ramach rozrywki?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jutro o tym napisać, bo może być więcej zainteresowanych tym tematem osób.
      Cieszę się bardzo, że blog się podoba :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń